Być może przez zagadkowy ból w klatce piersiowej, który nie ustaje, albo wyrwanie się ze szponów upokarzającego piętna bulimii, a może przez Franka Sinatrę, który porusza moją subtelną, kobiecą strunę. Być może wszystkie te czynniki sprawiły, że właśnie to poczułam.
Bardzo przeżyłam sytuację z Grześkiem. Nawet nie sądziłam, że to we mnie tak uderzyło.
Zatem byłam zaangażowana w ten związek. Nie sądziłam. Byłam zbytnio pomieszana. Anglia, bulimia, praca, stres, zmęczenie.
Teraz dostrzegam ile dawałam z siebie i ile byłam gotowa dać.
Czy trzeba kubła zimnej wody? Tak oczywistego, nie pozostawiającego żadnych złudzeń zdarzenia.
I potem byle jak rzucone słowa o tym, że dawno się już wszystko wypaliło. I tekst o dymaniu sąsiadki plus propozycja "dobrosąsiedzkich stosunków" z akcentem położonym na ten drugi człon.
Z kim ja cię pomyliłam? Co?
Dzieciaku? Z kim?
Standard. Idealizacja, potem dewaluacja. Po drodze ukryty lęk przed odrzuceniem. Relacje z mężczyznami prowadzisz wiecznie jak roztargniona gimnazjalistka. :(
OdpowiedzUsuńTeż bym zdewaluowała gościa po tekście o dymaniu sąsiadki i takiej propozycji, jaka padła.
OdpowiedzUsuńco u ciebie?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Całkiem dobrze. Odzywają się do mnie znajomi i pytają jak się miewam. To bardzo miłe.
Usuń