środa, 20 września 2017

Mojej terapii losy dalsze.

Dzisiaj pożegnałam się z panią A. Nie podejmę się terapii, ponieważ nie stać mnie na nią, a babka z poradni zdrowia psychicznego na NFZ, kompletnie mnie załamała brakiem wiedzy i profesjonalizmu.
Ostatecznie postanowiłam na razie odpuścić sobie terapeutowanie się. W przyszłości jednak muszę zająć się pracą nad swoim ChAD-em. Ponoć tu jest jej najwięcej do wykonania, tak powiedziała pani A. Na koniec życzyła mi wszystkiego dobrego. Ważne były dla mnie jej słowa uznania mojej pracy nad sobą. Powiedziała, że zaszłam bardzo daleko i to czuć w rozmowie ze mną, w atmosferze jaką tworzę. Że to ogromna wartość i żebym nie zapominała o tym jaką drogę przeszłam i ile osiągnęłam.
Najważniejsze bym teraz dbała o zdrowie. Nauczyła się choroby, popracowała nad bulimią. To są właśnie obszary do pracy. Powiedziała, że osobowościowo mam już dużo przepracowane i to przepracowanie było widać już w pierwszym kontakcie ze mną. Fajnie to słyszeć od kolejnego specjalisty. To dla mnie wiele znaczy. To znaczy, że jednak coś zrobiłam ze sobą. Że potrafiłam zrobić coś dobrego i nie do końca chyba tak oczywistego.

Pani A. powiedziała, że często na superwizjach jej szkolący się podopieczni wspominają, że potrzebują pacjentów, na których mogliby poćwiczyć pracę z zaburzeniami osi pierwszej, czyli te wynikające z choroby psychicznej a nie zaburzeń osobowości.
I jeśli ja bym się zdecydowała, to ona chętnie mnie komuś poleci. Powiedziała, że zapewne będę musiała wykazać się zrozumieniem, że jest to osoba szkoląca się i może nie tak sprawna terapeutycznie jak bym oczekiwała, ale nie o to ma chodzić, bo stażysta czy ktokolwiek to będzie miałby się skupić na mojej psychoedukacji w ChAD i ED.
Jakoś tak to zrozumiałam. Umówiłyśmy się, że ja się zastanowię i napiszę jej w mailu, czy jestem zainteresowana. Cieszę się, że chce mi pomagać ale jednocześnie mnie to peszy. Ona wie, że mam problem z przyjmowaniem pomocy. Zresztą podkreśliła to i choćby po to chciałaby zrobić coś dla mnie lub za mnie i jak powiedziała - fajnie by było, gdybym spróbowała to przyjąć.

Na koniec pojawił się jeszcze temat mojego terapeuty. Pani A. stwierdziła, że słyszy po mnie, że rzeczywiście potrzebuję przepracować to niefortunne moje z nim rozstanie.
Dzisiaj wiem jedno na pewno. Pan M. trochę sobie nie poradził z sytuacją i wyszło jak wyszło.
Na szczęście skończyło się dobrze. Cieszę się, że po latach wiem, rozumiem, mam taką wiedzę, że jestem w stanie ocenić jego błąd. Błąd człowieka, który przez wszystkie te lata pełnił w mojej głowię rolę jakiegoś boskiego bytu. Teraz jesteśmy równi. Myślę, że teraz bylibyśmy partnerami w terapii, ale wtedy był mi potrzebny jako autorytet, ojciec, bóstwo i facet, który mi po prostu imponuje.



6 komentarzy:

  1. Stażyści często są bardzo zaangażowani i pracują pod superwizją. Mogą zrobić wiele dobrego. Oczywiście, że skorzystaj - jeśli to p. A. Ci kogoś poleci (a nie będzie to ktoś zupełnie przypadkowy). Co do terapeuty takie miałam wrażenie - że coś tu jednak było nie tak w zakończeniu terapii.
    Pozdrawiam mocno
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jeszcze pomyślę, ale może rzeczywiście powinnam skorzystać. Ja mam kłopot z uznaniem choroby. Bardzo to pogmatwane, bo o niej normalnie mówię, nie walczę z lekami, a jednocześnie nie rozumiem co jest w niej złego. Nie umiem rozpoznać właśnie tych objawów chadowych. Zafiksowałam się może w takiej pracy nad osobowością i być może nie rozumiem, że większa część obecnych objawów pochodzi z choroby. Ok. Przyznaję, że nic nie wiem.

      Co do terapeuty z mojej pierwszej terapii, to tak. Wreszcie dotarło do mnie, że coś tam się stało nie tak jak powinno i niekoniecznie z mojej winy. Co ciekawe nie odrzuca mnie to od niego, czuję się lepiej, że mogę zdjąć z niego tą boską odpowiedzialność i ujrzeć w nim człowieka. Kogoś takiego jak ja. Wiem, że bardzo zależało mu by mi pomóc, bo widział sens tej pomocy. Tylko to go przerosło chyba trochę. Fajnie, że jego też mogło coś przerosnąć. Fajnie jest go takim widzieć. Jednocześnie boję się, że p. A. też postanowiła coś dla mnie zrobić. Dr Sz. też w jakimś sensie przekraczała już granice ze mną. To mnie niepokoi, że jednak wikłam ludzi w swoje życie. Dlatego boję się przyjmować pomoc.

      Usuń
  2. Dawno Cie tu nie było, mam nadzieję że wszystko jakoś z górki, buzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopiero zauważyłam komentarz, jestem. Wszystko ok;)

      Usuń
  3. Sówko, nie widziałam tego komentarza. Sorry.

    OdpowiedzUsuń