Ostatnie dni nie należały do zbyt dobrych. Mój stan psychiczny się pogorszył, a "wsparcie" na czwarkowej grupie pogorszyło mój stan do szpitalnego. Całe szczęście udało mi się przetrwać najgorsze, ale dalej jestem mocno niestablilna. Na drugi dzień po grupie wsparcia spotkałam się z moją byłą terapeutką. Nie mam obecnie siły i nie chcę wracać póki co do czwarktowych zajęć grupy, ale uznałysmy z moją terapeutką, że z niej rezygnuję, najlepiej zgłaszając ten fakt jedynie telefonicznie. Kiedyś może opiszę, co się wydarzyło.
Jestem wdzięczna P. mojemu byłemu chłopakowi i A. mojej przyjaciółce za czwartkową pomoc i troskę. Mojej byłej terapeutce, która po moim sms znalazła dla mnie czas na kryzysową sesję w piątek. Sesja trwała z tego powodu dłużej niż przewidywany czas.
Nadal jestem bardzo krucha. Jutro zadzwonię do przychodni i poproszę o przekazanie M. terapeutce grupowej informacji o mojej rezygnacji.
Czuję ogromne zmęczenie. Chętnie przesiedziałabym jakiś miesiąc pod szpitalnym kloszem. To właśnie chyba ten moment, gdy szpital zrobiłby mi dobrze. Czuję się tak, jakby zeszło ze mnie powietrze.
Życzę ci sił i wytrwałości,obyś szybko doszła do siebie
OdpowiedzUsuńDziekuję Kochana. Ja teraz poszłam w dół. Mogłabym znów się zapaść pod ziemię i zapomnieć, że gdzieś toczy się życie.
Usuń