Niestety lub stety, życie nie pozwala mi na dłuższe odpoczynki. Obecnie na tapetę wjechała przez lata Wielka Nieobecna, jeśli chodzi o moje świadome postrzeganie, a towarzysząca mi już od wczesnych dni życia Trauma Relacyjna. Wszystko oczywiście w oparciu o relację z G., z którym, tak się wydaje nawiązałam największą bliskość.
Mogę powiedzieć, że dla osoby z doświadczeniem traumy relacyjnej, na pewnym etapie jej odtwarzania, im bliżej człowieka, tym gorzej. Okropne, okropne doznanie zagrożenia, opuszczenia, upokorzenia. Spadałam w te emocje od wielu dni. Miałam dosłownie wrażenie spadania i tonięcia. Dzień w dzień, noc w noc. W końcu poczułam się już tak wyczerpana, szczególnie, że czynniki zewnętrzne również nie próżnowały, że zaczęłam tracić kontrolę. Nastąpiło przeładowanie.
"Trauma relacyjna to rodzaj złożonej traumy, w której osoby, które ją przeżyły, są uwięzione przez dłuższy czas w poniżającej, zaniedbującej relacji z jedną lub kilkoma osobami w pozycji autorytetu albo władzy nad nimi (np. z rodzicem, partnerem, trenerem, nauczycielem, pracodawcą, przywódcą religijnym). W przeciwieństwie do bezosobowej traumy, która pojawia się losowo (np. wypadki, klęski żywiołowe), trauma relacyjna jest zamierzona, interpersonalna, wiktymizująca I wyzyskująca. Oznacza to, że jest intencjonalna, nieunikniona, szkodliwa, inwazyjna, natrętna I podważająca bezpieczeństwo, a nawet samą możliwość bycia wyjątkową i zintegrowaną jednostką, która może nawiązywać bliskie relacje." (Traumatycznie.pl)
"Osoby z traumą relacyjną mają wyrobione w sobie dwa różne mechanizmy obronne. Pierwszy z nich polega na tym, że walczą uparcie o swoje prawa i realizację potrzeb, o bliskość z drugim człowiekiem, drugie przeciwnie – na wycofywaniu się, robieniu uników, ucieczek z sytuacji przesadnie interpretowanych jako zagrażające i ryzykowne." (Istota.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz