"Biegnę przed siebie, jakby ktoś mnie gonił. Jakby groziło mi wielkie niebezpieczeństwo. A może jakbym kogoś ja goniła, a ten ktoś się przede mną ukrywał albo wciąż wymykał?... Muszę biec jak najszybciej, choć nie wiem przed czym uciekam i nie wiem dokąd. A może – nie wiem, kogo chcę złapać. Wiem tylko jedno – muszę biec."
środa, 21 września 2011
Pomocy!
Wczoraj nie przyszłam do pracy. Rano jacyś Panowie przyszli wymieniać mi spłuczkę i sedes. Potem mierzyli okna, bo będą mi wstawiać nowe. W międzyczasie wymieniłam z szefem kilka dziwnych smsów. Potem zdenerwowała mnie współlokatorka, która sfochowała się w zwiazku z tym, że nie uprzedziłam jej, że wpadną rano Ci faceci. Moja wina, nawet pomyślałam o tym, ale dostałam tę informację na sms późnym wieczorem, kiedy już zapadałam w sen. I tak jakoś nie zrobiłam z tym nic. Rano moja współlokatorka była niemiła. Niemiła bywa często a ja jakoś to wytrzymuję. Boję się, że jeśli wybuchnę to nie zostawię na niej suchej nitki, więc się powstrzymuję. Zamykam w sobie itd. Ale wczoraj tego wszystkiego było jak na mnie za wiele. Znów dostałam napadu lęku. Było bardzo źle. Jestem taka zmęczona. Bardzo zmęczona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz