Pieprzę ten kodeks pracy. Najpierw kawa, dużo kawy. Poleciałam sobie dzisiaj z bulimią z rana, bo napięcie zbyt duże. Trochę lepiej teraz. W domu bajzel. Już wolę wziąć się za sprzątanie niż czytać ten kodeks. Głównie mam opanować okresy wypowiedzenia. Ale ja nie tyle sprzedażowe mam ambicje co marketingowe i mam plan, by tę firmę trochę wizerunkowo podciągnąć.
I. mój przyszły szef, poprosił mnie o spisanie wszystkich pomysłów. To mu je spiszę. Wymyśliłam też, że 14 listopada pojedziemy na targi pracy do Wrocławia, bo jak już wiecie polubiłam to miasto.
Odezwałam się także do mojego kolegi z agencji, który być może pomoże mi przygotować ofertę na działania e-marketingowe. Swoją agencję olewam. Wydaje mi się, że tam panuje zbyt duży chaos.
Wiem... zrobię przemeblowanie :)
Czy mogłabym, gdy uporasz się z kodeksem, napisać do Ciebie mejla na pocztę gazetową? Mam jedno pytanie związane z borderline, ale takie prywatne... Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńMadameBozydara
pisz nawet teraz, kodeks poczeka :) perfekcjonizm@gmail.com
UsuńOj, babo, babo, przemeblowanie, gotowanie, czytanie - czego nie zrobisz, żeby wziąć się do roboty? ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Ci miłego dnia. Codziennie tu wpadam.
miało być: czego nie zrobisz, żeby nie wziąć się do roboty ;-)
UsuńAno wpadaj, ano czytaj...
UsuńNie będę cerować skarpetek na przykład :) nie wiem, pieprzę ten kodeks. chora jestem, właśnie się rozchorowałam. Mój P.pisze, że i tak się nie uchronię przed czytaniem kodeksu, ale zaryzykuję i pochoruję troszkę :)