Czytam dzienniki z wypraw Marka Kamińskiego. Myślę, że moje życie to ciągłe wyprawy na przeciwstawne bieguny. Ciągła huśtawka. Dzisiaj byłam u lekarza. Poprosiłam o większą dawkę stabilizatora. Dostałam.
Mam dość tej chwiejności.
Co do mojego zachwytu młodym człowiekiem, właśnie powoli przechodzi. Długo to nie potrwało. Zaczynam skupiać się na minusach. Jest ciepły, miły w dotyku, serdeczny, dobry, zabawny ale psychicznie czuję dużą przepaść. Ale jeszcze dzisiaj tęsknie za nim. Jeszcze troszkę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz