No i co mam napisać? Bulimia nadal jest, choć nie tak silna. Waga mi spadła, uff. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem z siebie niezadowolona. W pracy idzie mi ciężko. Dużo mnie kosztuje to wszystko. Dużo wysiłku.
Czasem robię się jakby martwa. Nic mi nie przychodzi do głowy i opadam z sił. Bardzo mi jednak zależy, by sprawić satysfakcję moim szefom. Bardzo mi zależy. Muszę więcej się starać. Muszę być lepsza. Muszę i chcę, bo lubię, gdy inni są ze mnie dumni, tak jak mój Pan M.
Podle się ostatnio czuję. Bardzo potrzebuje terapii. Muszę na nią zarobić, na utrzymanie i na nią. Nie wiem jak będzie.
Jestem zmęczona.
ehh... doskonale Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńMusimy dać radę, najważniejsze, by mimo upadków nadal podnosić się i iść dalej.
Usuńmhm...
UsuńKeep your dreams. You never know when you might need them. :-)
OdpowiedzUsuńEeee, skoro piszesz, ze nie znasz ang, no to w doraznym a wiec chropawym tlum. (sadze, ze za pare miesiecy sama bedziesz smigac w tym jezyku, ze hej!): "Zachowaj swoje marzenia. Nigdy nie wiesz, kiedy bedziesz potrzebowala." Otoz to, i glowa do gory! :)
Usuń(Pare lat temu wyczytalam w jakiejs ksiazce, chyba w "Cien wiatru" Zafona, w sumie takie sobie czytadlo, ale niektore zdania, jak widac, zapadly w pamiec. I o to wlasciwie chodzi, nieprawdaz?)