Stanowczo protestuję przeciw wszelkim weekendom. Nie cierpię, nie lubię, nie znoszę.
Są okropne, nudne i nie do przeżycia. Choć jak widać żyję.
Spałam ja sobie do dziewiątej dzisiaj. O matko! Obudziłam się i jakoś próbuję się zebrać.
Wczoraj piłam Des :), piłam bo co tu robić jak w głowie myśli złe. Zapaliłam też.
Chyba zapiszę się jednak do jakiegoś hospicjum. Może wrócę do tej fundacji co to działa przy centrum onkologii. Tylko, że ichniejszy psycholog powiedział mi, że on nie ma obaw co do tego, że zniosę tamtejszy hardkor. Bardziej martwi go, jak sobie poradzę, gdy nie będzie działo się nic. No bo powiedziałam mu, że ja border jestem.
Co jeszcze mogłabym robić? A może jakąś grupę wsparcia dla borderów zorganizować? Hm? Co Wy na to? Popytam tu i ówdzie. Tak, to zadanie dla mnie na najbliższe dni.
Tymczasem zbieram się. Buziaki. Pa pa.
sie nie dziej boli,
OdpowiedzUsuńżycia nie ma sie pije;
jeszcze nam tylko weekendy skasuj - doigrasz się
Des powiada - piłaś? Trudno, dziś nie łoję, byłabym hipokrytką do potęgi entej, a tak jestem sobie tylko hipokrytką, bez potęgi.
OdpowiedzUsuńDes powiada - a teraz idź, i zrób test baltimorski, dziewczynko.
Des powiada - toże nienawidzę łikendów, są strasznie dolinowate...
Des
Des, ja miałam jakiś czas temu konsultację u specjalisty ds. uzależnień. Babka nazwała moje picie piciem szkodliwym. Po tym przestałam pić i powróciłam do picia w maju.
UsuńCóż, więcej więc konkluzji nie trzeba, zbyteczne...
UsuńPerfekto, nie rzecz tu więc w węszeniu nadużywania procentów, a realny problem.
Powinnaś starać się świadomie wystrzegać...
Staraj się, ej...
Des
czy ktoś wie co Ci nie szkodzi?
OdpowiedzUsuń