Cholera, bardzo się męczę, bo w głowie mam myśli, które ciągle mnie oskarżają. Czasem są tak dokuczliwe, że szepczę do siebie jakieś wulgaryzmy. Wyzywam się od różnych. Bardzo to męczące. Mam tak już od dość dawna a obecnie jest to nie do zniesienia. Mam potrzebę to zapijać.
Te myśli pojawiają się zupełnie nieoczekiwanie i nieadekwatnie czasem. Idę ulicą, siedzę w domu, czy w pracy. Jestem sama czy też z kimś, one wciąż mi dokuczają. To strasznie męczy. Już mam dość.
Muszę być lepsza i lepsza. Rozumiecie? Wciąż lepsza a jest coraz gorzej. Tak to widzę. Potrzebuję dużo zapewnień, że coś znaczę, że nie jestem skończoną idiotką. Moje poczucie własnej wartości legło w gruzach. Wciąż próbuję się czymś dowartościować. Szukam sposobów na dowartościowanie, na odreagowanie, na tłumienie.
Jestem zmęczona, zmęczona, zmęczona. Potrzebuję Pana Michała, by mnie ukoił, by pokazał mi co właściwie jest ze mną. Jaka jestem, czy aż tak zła i do niczego?
Czasem z tego niedowartościowania wygaduję jakieś głupie rzeczy, których za chwilę żałuję. Koło się zamyka. Trudno, muszę z tym jakoś żyć.
Jestem teraz w rodzinnych stronach. Jest dość intensywnie towarzysko. Dużo emocji, dużo wrażeń. To także sprawia, że wciąż nadeptuję sobie na odcisk, wciąż się pogrążam.
Okropieństwo.
Ostatnio wkleiłaś link do "Najpiękniejszych". Pomyśl o sobie przez pryzmat tej piosenki. Ja często tak robię, od kiedy znalazłam ją na Twoim blogu :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnatrętne myśli można czasem klepaniem zagłuszać - czy Inwokacje czy modlitwę czy piosenkę ...
OdpowiedzUsuńz poziomu do opanowania podpowiadam
bywa poza zasięgiem - wtedy jak przy lękach leki chyba
nie mam pojęcia - wiem; z pokorą czytam co piszesz
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń