Noc miałam bardzo niespokojną. Koty ciągle coś drapały, gryzły, właściwie robiły wszystko, żebym tylko się obudziła. Budziłam się co chwilę, zrzucałam je, a to z półki z książkami, jednej, drugiej, a to od kwiatka, który po dzisiejszej nocy ma liście w strzępach. Wymęczyłam się okropnie. Coś koszmarnego.
W takich dniach jak te potrzebowałabym jakiejś opieki, w sensie, że ktoś przychodzi, pomaga mi ogarnąć mieszkanie, prowokuje mnie do umycia się, do zjedzenia czegoś normalnego.
Gdyby mnie było stać, to chętnie korzystałabym z takiej pomocy.
Ciężko mi wyjść z łóżka, drażni mnie bród w domu, bo to nie bałagan, ale bród, konsekwencja mojego zaniedbania oczywiście.
Jutro też jeszcze zostaję w domu. W środę do pracy a w sobotę znów wyjazd. Nie mam pojęcia co robić. Muszę dać radę i znów wrócić wcześniej, a następnie odpocząć trzy dni. Tak zrobię.
Muszę tylko kupić bilet na powrót. Jest strasznie drogi, ale lepsze to niż rozsypanie się i szpital albo jakieś decyzje podjęte pod wpływem impulsu, bo nie dam rady np. iść do pracy.
Poszukam jakiejś fundacji. Może ktoś przyjdzie mi pomóc jutro. Muszę szukać wspracia i pomocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz