"Miałam takie różne postacie. Też miałam tego agresywnego. I jego też się udało zintegrować. U mnie na terapii on dostał tyle samo czasu co inne postacie. Tak samo miał prawo do życia i do wyrażenia siebie, pomimo swojego piekielnego wkurwu. No ale bez terapii to nie polecam go że sznurka spuszczać.... Raczej trzeba z terapeutą pogadać, że on się załącza i jest ciężko.
Szybko z nim poszło. On był też ziomkiem obrońcy. Grali w tej samej drużynie. Bronili reszty. Tylko agresor dodatkowo był agresywny w stosunku do reszty ekipy. Bo np malutka ufała innym szczególnie jak ktoś okazywał miłość i agresor był wtedy wkurwiony, że ona znowu naraża ekipę na niebezpieczeństwo. Każdy mógł w łeb dostać od niego, nawet sam obrońca, jak dupy dawał ;)
Boże, brzmi jak gra komputerowa, a to mój mózg był :D
Ale w terapii jak już opisałam te postacie i je poznałam, to potem one mogły że sobą gadać i integrować. I broniąc agresora - on jest potrzebny. Potrzebuje tak samo zrozumienia."
Boże, boże!!!!!!! Jednak tego sobie nie wymyśliłam, ani nie udaję!!!
Pozdrawiam Cię, Kochana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja Ciebie też. Jestem bardzo pogubiona
Usuń