piątek, 24 lutego 2012

Boję się

W pracy urwanie głowy. Od przyszłego tygodnia będzie najgorzej, bo będę musiała konfrontować się z klientami face to face. To specyficzna branża. No i bankiet w piątek. Poza tym praca po 10 godzin. Wczesne wstawanie, późne chodzenie spać. Stres.

Martwię się także o T. pojawiła się możliwość pracy. Znalazłam ogłoszenie na gumtree. Jutro ma się z babką spotkać. Poza tym musi do 5 marca wyprowadzić się z mieszkania, bo nie ma na czynsz. A pójść gdzie też nie ma. Martwię się tym. Martwię się sobą.

Ja z kasą też słabo. Pożyczam na lewo i prawo i wydaję na lewo i prawo - z nerwów. Bulimia też nieśmiało mi towarzyszy. Najchętniej poszłabym w psychozę, by się od tego wszystkiego odciąć. Z drugiej strony wiem, że to nie będzie dla mnie dobre i może pociągnąć za sobą niemiłe konsekwencje. Dlatego żyję z tym ogromnym lękiem i tym ogromnym dyskomfortem nadmiaru emocji.

Boję się. Bardzo się boję, ale wiem, że to przejdę. Jak będzie ciężko i znów zasłabnę jak w zeszłym roku to najwyżej pójdę do szefa i się zwolnię do domu czy coś. W sumie na imprezie, którą przygotowujemy, oprócz nas pracowników jest też sporo zatrudnionych na tę okazję studentów, którzy nam pomagają. Ale boję się, też, że klienci będą przychodzić i będą wciąż mieli jakieś pretensje a ja tego nie uniosę. Boję się, że będzie tego zbyt dużo. Z drugiej strony, przecież nie będę tam sama i będzie sporo kompetentnych osób. Mam nadzieję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz