Zmuszam się by napisać. Wiem jednak, że tylko w ten sposób zatrzymam się na chwilę i poddam to co się dzieje refleksji. Przez ostatnie dni walczyłam o życie mojego kolegi, który znalazł się w tak ciężkiej sytuacji życiowej, że postanowił skończyć ze sobą. Przestraszyłam się. Skontaktowałam się z wieloma ludźmi i instytucjami by dowiedzieć się, co zrobić w takiej sytuacji. Z kolegą pisałam niemal przez cały czas, próbując udzielać wsparcia. Wysłuchiwałam, starałam się zadawać pytania, które zmuszały go do weryfikowania rzeczywistości. Było bardzo źle.
Kilka dni wcześniej przed historią z kolegą skończyłam pisać pracę z moją siostrzenicą co też wymagało ode mnie sporo wysiłku. Ponadto w tym czasie miałam problem z kolegą z pracy, który znów zaczął mnie napastować. Tym razem postanowiłam to załatwić. Początkowo podłamało mnie to jego wydzwanianie do mnie, smsy, maile itd. Pisał do mnie na przykład: "Mogłabyś założyć znów ten golfik, w którym byłaś ostatnio? Bardzo podniecają mnie kobiety w golfach" A gdy napisałam z którymś razem wściekła: "NIE DZWOŃ DO MNIE!!!" Odpisał: "Czy ty kiedykolwiek leczyłaś się u psychiatry lub leczysz? Bo twoje zachowanie na to wskazuje" Byłam doprowadzona do łez. Nie mogłam spać w nocy. W końcu usiadłam w domu i na podstawie wiadomości z warsztatów asertywności przygotowałam się do rozmowy z nim. Sporo mnie to kosztowało. W poniedziałek przyszłam do pracy i jakoś to załatwiłam.
No w każdym razie dzisiaj jestem wrakiem. W pracy tyle pracy, że się gubię i nie myślę jasno. Jest źle. Póki co jest źle. Od soboty objadam się i wymiotuję by choć na chwilę poczuć ulgę. Boże... jestem taka zmęczona.
Czytam Twojego bloga od około trzech miesięcy. Znam Cię już dobrze i domyślam się, że masz teraz bardzo trudny okres.Już Twoje milczenie bardzo mnie niepokoiło. Przytulam Cię ciepło i czekam na następne wiadomości. :)
OdpowiedzUsuńBędę pisać w miarę możliwości. Dzięki.
UsuńAAAA! Ale się nadziało. Nic dziwnego, że się objadałaś. Wcale Cię nie znam, ale czuje klimat (z zab jedzenia zmagałam się szmat czasu: http://zaburzeniajedzenia.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuńA gość z pracy to jakiś kretyn odwracający kota ogonem ( z tym esememesem odnośnie psychiatry) wiec zlewaj jego oceny Twego stanu psychicznego ciepłym strumieniem moczu. Mar