Poranek normalny, dobry jak zwykle ale teraz ten ból głowy... okropność.
Co ciekawe, nie miewam bólów głowy. Najchętniej położyłabym się i zasnęła.
Bulimia w miarę opanowana. To znaczy, wiem, że mogłabym wyprawić sobie jedzeniową ucztę ale potem będę miała kłopot z poprzestaniem na jednym razie.
No więc jakoś się trzymam. Odczuwam zmęczenie i rozdrażnienie.
Muszę dać na luz z pewnymi rzeczami. Za bardzo się angażuję w życie innych ludzi. Chciałabym mieć taką magiczną moc i rozwiązywać problemy wszystkich. Kiedy to się nie udaje czuję się fatalnie. Zwyczajnie do niczego.
Chciałabym zakopać się pod kołdrą i przespać tak parę dni.
W jednej z książek ulubionego autora takie zjawisko nazwane jest syndromem anioła, matka głównego bohatera wszystkim wkoło pomaga, dla wszystkich jest dobra zapomina jednak o sobie i sobie najbliższych. W końcu rzuca się z dachu a Ci wszyscy mówią "A taki dobry był z niej człowiek nic po niej nie było widać". Zadbaj o siebie bądź egoistką, zdrową egoistką.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że moja chęć pomagania innym wynika z egoizmu właśnie. To mnie dowartościowuje zwyczajnie.
UsuńNo...dziś trafiłam na Twój blog i wiele spraw wydaje mi się 'dziwnie znajomych':)
OdpowiedzUsuńhttp://zaburzeniajedzenia.blogspot.com/
A co do pomagania innym - mnie trudno zadbać o siebie i dlatego często zajmuje się innymi. Jednocześnie wiem, jak trudno mi 'pomieścić' w sobie problemy cudze. Często nie mogę się na niczym innym skupić. Pozdrawiam mocno, bede zaglądać! Mar