No i dzień się udał. Byłam dzisiaj prywatnie u mojej lekarki, która jest także psychoanalityczką. Byłam u niej godzinę. Wizyta wyglądała inaczej niż z Panem Michałem. Była bardziej na luzie. Doktor była bardziej przystępna.
Opowiedziałam jej o wszystkim co się działo ostatnio w moim życiu. Szczególnie zwróciła uwagę na związek z P. To nowość jest i przełom w moim życiu, ta relacja.
Opowiedziałam o alkoholu i innych rzeczach, o których nie mogę tu napisać ze względu na P.
(Nie martw się kochanie, jeszcze nie przesadziłam). Opowiedziałam o grupie wsparcia i o tym, że piszę tego bloga, że udzielam się na forach, że próbuję zebrać ludzi chętnych do stworzenia stowarzyszenia, chętnych do wzięcia udziału w grupie. Doktor słuchała, nie zadawała zbyt wiele pytań, niewiele komentowała.
Umówiłyśmy się, że będę przychodzić do niej co miesiąc. Tak by mogła mi wypisać leki i zobaczyć na jakim etapie jestem w moim życiu.
Jutro sobota, ale idę do pracy. Dokładnie na jakąś wystawę kotów rasowych. Jestem ciekawa jak mi pójdzie.
jak koty
OdpowiedzUsuń