środa, 16 marca 2016

Szkoła

Zapisałam się dzisiaj do szkoły językowej. Pomyślałam, że to powinno zająć moje myśli. Szkoła wygląda profesjonalnie. Na moją prośbę mogłam wziąć udział w zajęciach i przyjrzeć się temu jak są prowadzone. Szkoła oferuje sporo narzędzi dydaktycznych. Udało mi się wynegocjować spory rabat i książki za darmo. Ucieszyłam się na wiadomość, że poza zajęciami, w każdej chwili mogę przyjść do szkoły, znaleźć jakąś wolną salkę i uczyć się tam na miejscu. To dla mnie bardzo dobra informacja, na wypadek, gdyby było mi trudno uczyć się samotnie w domu.
Wnętrza, wyposażenie, ludzie, możliwości dydaktyczne. Wszystko wydaje się być na wysokim poziomie, a mi tego trzeba. Jakiejś estetyki i uporządkowania. Chcę być częścią czegoś, mieć gdzieś swój alternatywny świat. Miejsce na inną siebie.
Długo rozmawiałam z menadżerem szkoły. Oprowadził mnie po niej i przedstawił wszelkie możliwości, z których jako ich student będę mogła skorzystać. Czysto, estetycznie, nowocześnie.
Po zajęciach, w których wzięłam udział, postanowiłam, że skorzystam z oferty tej szkoły i jeszcze raz spotkałam się z jej menadżerem.
Szkoła jest bardzo blisko mojego domu. Pieszo idę tam jakieś siedem minut. Jest otwarta od ósmej do dziewiątej wieczorem. W soboty do szesnastej.  Pomyślałam też, że znajdę w tym jakąś satysfakcję i alternatywę dla bulimii. No i może wreszcie nauczę się angielskiego :)

2 komentarze:

  1. Brawo! Nareszcie... Szczerze sie zastanawialam juz od dluzsego czasu kiedy sie wezmiesz za angielski. Ja jestem obecnie na trzecim roku anglistyki i ani przez jeden dzien nie zalowalam wyboru. Bo angielski - jak sama piszesz - to alternatywny swiat.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam. Dopiero zauważyłam Twój komentarz. Myślę, że tym razem coś ruszy do przodu :) Dzięki!

      Usuń