czwartek, 18 lutego 2021

Zatrzymana.

Ostatnie dwa miesiące spędziłam w szpitalu psychiatrycznym. Od 30 grudnia do 17 lutego. Trafiłam tam bezpośrednio z oddziału dziennego. Byłam w bardzo dużym kryzysie. Pojawiły się krótkotrwałe utraty świadomości. Lekarka prowadząca mnie na oddziale całodobowym, powiedziała, że jeszcze chwila i straciłbym kontakt całkowicie. 

Mój mózg kompletnie się zdestabilizował i przestał reagować na leki. Dostałam w szpitalu potężne dawki i bez jakiejkolwiek reakcji. To dlatego w listopadzie miałam tak potężny kryzys. Nic już nie działało.

No i tak przyszłam do szpitala na kilka dni, a zostałam na dwa miesiące.

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak dużym zaangażowaniem i bardzo wysokim standardem pracy lekarza prowadzącego i psychologa. 

Obie panie bardzo mi pomogły. Niestety nie umiem i nie mam takiej potrzeby, by jak kiedyś pisać o sobie. 

Myślę, że ten blog nie ma już takiej racji bytu jak kiedyś. Ani nie pełni funkcji terapeutycznej dla mnie samej, ani dla innych. Może kiedyś będę mogła opowiedzieć swoją historię w innym miejscu.

Ale to będzie już zupełnie inna historia. Historia o tym, o czym ten blog milczy już od dawna.