niedziela, 10 lipca 2022

Prozaicznie

Całą zimę czekałam na lato. Latem radzę sobie lepiej, tak jak wielu z nas. Od kilku dni jest chłodno. Szczególnie odczuwam ten chłód po ostatnich upałach. Czuję się okropnie. Chciałabym wszystko zrzucić na pogodę i powiedzieć, że jestem nieszczęśliwa przez pogodę. Przez nią znów nie widzę sensu. Tak byłoby najprościej.

Sprawa jednak jest bardziej złożona. Nie mogę stanąć na nogi tak jakbym chciała. Musiałam podjąć pracę fizyczną żeby jakoś poradzić sobie z finansami. Panicznie boję się wrócić do normalnej pracy. Chodzi o to, że mam tak niską tolerancję na stres po tym, co ostatnio przerabiam i tak fatalnie zaniżone poczucie własnej wartości, po tym jak przestałam sobie radzić te dwa lata temu, że nie mogę zadbać o tę sferę. Nie mogę też podjąć profesjonalnej terapii traumy, którą teraz wałkuje, ponieważ kosztuje to grube pieniądze. Te pieniądze, które zarabiam teraz są niewystarczające nawet na moje obecne wydatki. Póki co nie mam jak więcej. Dlatego ciągle żyję w stresie. Ciągle na marginesie i to łatając dziury. Plusem jest, że nie choruję na bulimię, nie przejadam kasy, a moje długi to raptem kilkaset złotych miesięcznie, które udaje mi się spłacać w kolejnych miesiącach i tak na zakładkę. Czasem nie mam na to czy owo. Czasem proszę o pomoc w kupieniu karmy dla kotów. Kolejny plus, to nauczyłam się nie potrzebować zbyt wiele, ale też nauczyłam się prosić o pomoc, gdy wiem, że sobie nie poradzę. 

Ale szczerze mówiąc, już dłużej chyba tego nie wytrzymam. Nie dam rady żyć w takim napięciu. Mam nadzieję, że to tylko i aż potężna frustracja oraz załamanie przed decyzją, do której dojrzewam.