czwartek, 18 września 2014

Jutro

Jest nowy lek. Ponoć nadzieja dla mnie.
Moja lekarka wypisała mi już receptę, ale okazało się, że lek nie ma jeszcze refundacji i kosztuje kilkaset złotych. Dwa dni temu byłam na Izbie Przyjęć. Przesiedziałam jakiś czas z lekarzem dyżurnym. Wszystko bardzo pędziło we mnie już od kilku dni. Wszystko bardzo bolało. Bałam się, że już więcej, że już dłużej nie zniosę tego. Na Izbie było cicho i pusto. Nigdy takich pustek nie widziałam.

Wczoraj rano byłam na telefonie z moją lekarką, a wieczorem z moją terapeutką, która dzisiaj z samego rana zadzwoniła do mnie pytając jak się czuję.
Spytała, czy mogę do niej przyjść - poszłam. Poszłam cicho i na paluszkach, żeby nie zbudzić drzemiącego potwora. Mówiłam niemal szeptem, a moja terapeutka się rozpłakała. To znaczy popłynęły jej łzy.

Na koniec powiedziałam tylko, że bardzo dziękuję jej za pomoc, ale nie będę się z tego cieszyć, ani nie chcę być wdzięczna. Wdzięczność mnie zabija - powiedziałam.

Jutro znów mam sesję.

1 komentarz:

  1. Przystopowało mnie właściwie od piątku wieczór. Zatem chyba ok, jeśli o to Ci chodzi. Nie wiem jak dalej.

    OdpowiedzUsuń