wtorek, 3 lutego 2015

Interpretacje

Slonce dzisiaj piekne. Udalo mi sie wczoraj wywlec z lozka. Wieczorem poczulam sie duzo lepiej. Sprzatnelam czysto mieszkanie, dlatego obudzilam sie dzisiaj w o wiele bardziej sprzyjajacych warunkach. Wstalam przy tym bardzo wczesnie. Przez chwile nie wiedzialam czym powinnam sie zajac, zeby zainspirowac siebie na reszte dnia.

Utworzylam wydarzanie w mojej facebookowiej grupie dotyczace zajec psychoedukacyjnych, ktore odbeda sie sobote 14-go lutego. Wyslalam takze wiadomosc znajomym. To mnie nastroilo pozytywnie.

Mialam dzis interesujacy sen. Wlasciwie interesujacy dlatego, ze tyko bardzo sporadycznie pamietam swoje sny.
Mysle, ze dzisiejszej nocy moja psychika probowala uporac sie z emocjami, ktore uniemozliwiaja mi sprawne funkcjonowanie. To, co glownie zapamietalam, to demony, ktore probowaly mnie opetac. Bardzo sie balam, do tego stopnia, ze zaczelam sie modlic i wzywac na pomoc Boga. Od dawna sie nie modlilam. Bog stal sie dla mnie czyms blizej nieokreslonym. To glownie dlatego, ze stracilam wiare w Jego madrosc i sensownosc tego, co chcial uczynic stwarzajac ziemie i zycie na niej.

W moim snie znalazlam sie w kosciele, ktory momentami zamienial sie w sale teatralna. Byl tam ze mna moj dawny chlopak. Dziwnie poruszajace sie przedmioty, drzwi, ktore zatrzasnely sie przede mna. Modlilam sie z nadzieja, ze Bog mnie ochroni i nie pozwoli by zawladnely mna demony. Ta nadzieja pozwolila mi zdobyc sie na odwage i umozliwila ucieczke. Na zewnatrz poczulam sie bezpiecznie. Bieglam przed siebie ostrzegajac napotkanych po drodze ludzi. Natknelam sie na przyjaciela mojego chlopaka. Nastepnie znalazlam sie na rynku miasta, z ktorego pochodze. Za chwile odjezdzal autobus do mojej matki. Spieszylam sie, chcac kupic jej prezent. Pomyslalam, ze bardzo rzadko daje jej prezenty. Nie mialam pojecia co mogloby sprawic jej przyjemnosc. Tyle pamietam ze snu.

Jak to interpretuje? Demony to ta strona mojej psychiki, ktora probuje mna calkowicie zawladnac, pozbawiajac mnie mozliwosci dzialania. Kosciol i teatr to moje zycie. Moj byly chlopak to byc moze odzwierciedlajac tesknote za dawnym zyciem. Ucieczka z kosciola i Bog, ktory chroni to walka o przetrwanie, polaczona z zaufaniem do siebie i nadzieja wyjscia z obecnej sytuacj. Prezent dla matki, to byc moze tesknota i zywienie dobrych uczuc dla zazwyczej surowej i wymagajacej czescia mnie. Autobus, na ktory chce zdazyc, to presja wykorzystywania dobrych chwil, ktore umozliwilyby mi osiagniecie satysfakcji z zycia.

Podsumowujac mozliwe, ze to proba scalenia i pelna mobilizacja wszystkich mozliwych czesci mojej osobowosci. Rowniez tych, ktore najczesciej wywieraja na mnie presje. W snie udalo mi uchronic przed opetaniem, nie wiem jednak, czy zdazylam na autobus. Byc moze uda mi sie wykorzystac te lepsza dzis chwile, z nadzieja, ze znajde przyjemnosc w podejmowanych dzialaniach. Ta zas bedzie motywacja do podazania na przod i zyc w zgodzie ze soba.  

Zastanawiam sie, czym powinnam sie teraz zajac w dalszej kolejnosci. Pomyslalam, ze moglabym wypisac wszystkie te rzeczy, ktore moglyby dawac przyjemnosc, rowniez wplywac na te konieczne do zrealizowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz