czwartek, 16 sierpnia 2018

Stara praca, nowa praca

7-go sierpnia zakończyłam współpracę z moją firmą, 8-go byłam pierwszy dzień w nowej pracy. Przeszłam z dnia na dzień z jednej do drugiej. Po raz pierwszy w życiu odeszłam z pracy nie zostawiając za sobą niedomówień, żegnając się jak człowiek.
Pożegnania są ciężkie, zwłaszcza, że w tej firmie planowałam zostać już dłużej. Tu znaliśmy się jak łyse konie, z niektórymi pracowałam wiele lat wcześniej. W sumie trzykrotnie. Dlatego też zorganizowałam poczęstunek na pożegnanie i znalazłam w sobie na tyle odwagi i siły, by przejść po wszystkich, rozmawiając, częstując łakociami i żegnając się. Początkowo było trudno, ale firmę opuściłam wyściskana, wycałowana i z poczuciem, że nie zostawiam za sobą niedomkniętych spraw. To było niesamowicie wyzwalające uczucie.

Na drugi dzień byłam już w nowej pracy. Pracuję w fundacji, jako koordynatorka części jednego z projektów. Przyznam szczerze, że dotychczasowa praca dała mi trochę popalić pod względem pracochłonności i presji czasu, dzięki temu potrafię być niesamowicie wytrwała i odporna długodystansowo. Choć jak wiadomo do czasu. A tak się złożyło, że nową pracę rozpoczęłam z przytupem, bo miałam dwa dni na sporządzenie dość skomplikowanego sprawozdania miesięcznego. Na razie pracy jest bardzo wiele. To dlatego, że pracuję z ogromną liczbą dokumentacji i danych, współpracuję też blisko z innymi osobami, które wspieram w projekcie jako koordynator.
Liczę na to, że wkrótce opanuję to wszystko i będzie mi lżej. Kaska o 1 tys. złotych więcej niż w poprzedniej pracy. Więc jest szansa, że do końca grudnia wyjdę na prostą z pieniędzmi. Nie wiem jak z rentą jeszcze będzie. Jeśli dostanę świadczenie, to chyba nie zabiorą mi całej renty. To by już w ogóle było super. Czeka na mnie kilka długów i dentysta.
W tej nowej pracy boję się, że mogę sobie nie poradzić, ale póki co jestem ciągle chwalona, że tak szybko się odnalazłam, w tym czym się zajmuję. To chwalenie mnie trochę krępuje, ale skoro rzeczywiście idzie mi spoko, to naturalnie cieszę się.
Koledzy i koleżanki z pracy, łącznie z szefową naszego oddziału, wydają się mili, zabawni, pomocni, właściwie to nawet wyluzowani w większości. Bardzo miło mnie przyjęli. To głównie prawnicy, psycholodzy, terapeuci, doradcy zawodowi i trenerzy różnych umiejętności zawodowych. Zmieniłam branżę diametralnie.
Dzięki temu wreszcie mam możliwość rozwijania swoich własnych kompetencji. Fundacja wysyła mnie na szkolenie z języka angielskiego i excela. Dwa obszary, w których rzeczywiście potrzebuję edukacji.
Mam nadzieję, że poradzę tu sobie. Na razie jest ciężko, ale czuję, że będzie to również całkiem ciekawe i zupełnie nowe doświadczenie. Oby tylko zdrówko mi dopisywało. Muszę pamiętać o tym i o nie dbać. Póki co, mimo tych wszystkich wydarzeń z ostatnich tygodni, łącznie z sytuacją z G., trzymam się dzielnie.

4 komentarze: