poniedziałek, 18 listopada 2019

Tym razem nie do słońca

Spadanie. To chyba najgorsze. Zwłaszcza, że chciałoby się wzlecieć i poczuć tę całą przestrzeń. Nabrać powietrza. Wypełnić płuca. Dotlenić napięte mięśnie. Nabrać perspektywy.
Muszę spadać. To droga, którą teraz muszę przebyć. Gdy robi się ciasno i ciemno trudno mi ocenić stan, w którym się znajduję. Czasem wygląda jak strach a czasem jak ból albo tęsknota. Czasem jest potężnym żywiołem nie dającej się w żaden sposób wyrazić złości.  Gromem, który wykręca i wypacza moje zmysły. Spadam. Muszę spadać. Czas jest moim największym sprzymierzeńcem. Spadam w czas i do czasu. Spiralnie. W dół. W głąb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz