środa, 1 lutego 2012

Jestem

No i troszkę już ze mną lepiej. Musiałam pociągnąć za hamulec. Rzuciłam się w wir obowiązków i pracy. Przeprowadziłam kilka rozmów z osobami, których zdanie jest dla mnie ważne, bo mądre. Zajęłam się wspieraniem siostrzenicy oraz sprawami organizacyjnymi w pracy. Jest tego troszkę. Muszę wszystko dokładnie planować i zarządzać swoją energią.

Nie wchodziłam na blog bo czułam, że nie chcę się z nikim dzielić z tym co przeżywam. Tą niepewnością, tą ekscytacją i wieloma innymi rzeczami, na które póki co nie mam jeszcze zdania a jedynie się im przyglądam. Jest też we mnie jakaś część, która pewne rzeczy woli już przeżywać poza siecią. Być może dlatego, że pisanie nauczyło mnie myślenia, poza gabinetem terapeuty. Teraz zdarza się, że potrafię pewne rzeczy analizować poza internetem.

Jutro urlop i być może pojutrze. Mam nadzieję, że uda nam się skończyć z siostrzenicą pisanie pracy. A weekend zaplanowałam tylko dla siebie. Mam zamiar wypoczywać w domu. Snuć się w piżamie, oglądać filmy.

Pamiętacie o mojej diecie? :) Ja o niej jeszcze pamiętam. Styczeń był miesiącem, gdzie oswajałam się ze zmianą zachowań żywieniowych. Było ciężko. Zaliczałam wpadki. Od dwóch tygodni jest ok. Zaczynam zmieniać nawyki. Myślę, że sposób w jaki się odżywiam mi odpowiada. Schudłam dopiero dwa kilogramy ale widzę różnicę. Na siłownię chodzę, a jakże. Mam na niej już swoich znajomych. To dla mnie dość nowe doświadczenie.

W grudniu wykupiłam grupon na spotkanie ze stylistą, makijażystą i jeszcze kimś tam.
Zamierzam coś zmienić w swoim imidżu. Dzisiaj dzwoniłam by umówić się na spotkanie. Idę do nich 22 lutego. Mam wziąć trzy różne zestawy ciuchów, w których uważam, że wyglądam najlepiej. Cholera słabo. Jakie zestawy? Ja nakładam to w czym mi wygodnie, ale czy najlepiej? Hm.... Chcę zmienić także kolor włosów. Przez większość życia nosiłam krótkie włosy, teraz ma długie, tyle, że za ciemne.

Z ubrań najbardziej lubię rzeczy sportowe. Spodnie, jakaś bluzka, latem balerinki, torba ot i tyle. Poza tym, ja w ogóle nie mam co na siebie włożyć. Ilekroć coś kupię to za jakiś czas okazuje się być kompletnie nieciekawe. Szczęściem, ostatnio ubieram się w secondhandach. Jest taniej i oryginalniej. Mimo to nadal jest nie tak jak wydaje mi się, że mogłoby być.

Starzeję się. Myślę, że w tym momencie warto o siebie zadbać, by nie przeżyć jakiegoś szoku z powodu licznych zmarszczek i wyglądu skóry.

W międzyczasie dążenia do tych wszystkich zmian mam też inne cele. Także nie martwcie się. Nie odbija mi. Po prostu pierwszy raz w życiu zaczynam przywiązywać uwagę do swojego wizerunku jako kobiety. Kobiety po trzydziestce.

1 komentarz: