wtorek, 10 marca 2015

Rodzinnie

Dzisiaj mam pierwszy wolny wieczor. Zostalam sama ze soba i swoimi myslami. Sytuacja z siostrzencem wydaje sie byc w miare opanowana, ale do dzisiejszego wieczoru kazdy dzien od rana do poznej nocy byl wypelniony wszystkim, co mogloby pomoc. Przy okazji moglam spotkac sie z ludzmi, ktorych dawno nie widzialam, niektorymi tak bardzo waznymi dla mnie.

Wczoraj moja siostrzenica z siostrzencem siedzac u mnie zartowali, ze trzeba mi postawic pomnik,
za to wszelkie im pomaganie, a ja na to, ze wystarczy jesli beda mi pomagac gdy sie zestarzeje :)
W koncu nie mam dzieci, wiec na starosc bedzie kiepsko. No, ale to jeszcze troche, mimo wszystko.

Moj nastroj przez wiekszosc czasu utrzymywal sie w normie, w mojej normie, ale wczoraj dostalam tak chadowo masakrycznego przyspieszenia i znow ze snem mialam klopot, mimo, ze poprzedniej nocy tak naprawde spalam dwie godziny. No ale napisalismy z D. CV i kawal pracy inzynierskiej.
Jutro jeszcze konsultacja terapeutyczna. W Czwartek zostaje sama. D. jedzie na uczelnie i wraca w piatek. Na szczescie juz odzyskal kontrole nad swoim zyciem i zaczyna widziec swoja przyszlosc, wiec planuje i powoli robi swoje.
To, ze D. jest u mnie, sprawia mi ogromna przyjemnosc. Zwlaszcza, ze moglismy sie poznac lepiej. To wspanialy chlopak. Mam tez duzo wiekszy kontakt z siostrzenica, ktora nas odwiedza. Ciesze sie, ze oboje czuja sie u mnie swobodnie. Ciesze sie, ze i mi ktos zrobi sniadanie, ugotuje obiad, czy odkurzy mieszkanie. Takie to wazne dla mnie, bo rodzinne, bo wspolne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz