poniedziałek, 14 października 2019

Zaczynam pracę nad konfrontacją ze smutkiem.

Byłam dzisiaj skonsultować swoje wnioski u dr Joanny. Zaczynam pracę nad dokopaniem się do smutku i łez od przyszłego poniedziałku. P. Joanna uspokoiła mnie, że to co się ze mną dzieje to niekoniecznie musi być stan mieszany, a typowe zaburzenia adaptacyjne po rozstaniu. Ponoć ludzie tak mają.Wiem, że brzmi to dziwnie, to moje określenie: "ponoć ludzie tak mają". Ja doświadczam tego po raz pierwszy, ponieważ nigdy wcześniej na kimś mi tak nie zależało. To ja porzucałam moich partnerów. Potem nie zastanawiałam się nad tym, co się z nimi dzieje. Taka przykra prawda niestety.
Wyjątkiem było zakończenie mojej pierwszej terapii ale to jeszcze inny rodzaj rozstania choć dramatyczny w skutkach.

To co udało się już dzisiaj osiągnąć, to w końcu zapłakałam. Kilka razy, króciutko ale bardzo prawdziwie. Także to całe moje analizowanie tu na blogu na coś się zdało, bo zaszłam dzisiaj do p. Joanny już z konkretnymi przemyśleniami, że powinnyśmy szukać smutku i co być może go blokuje.
Psychika mocno stawia opór, ale będziemy oswajać te lękowe automatyczne i najczęściej nieświadome myśli. Np. te o z załamaniu nerwowym, gdy pozwolę sobie na smutek albo lęk, że ktoś mnie zobaczy taką słabą i mnie odrzuci. Dużo tu się dzieje, do wielu z tych myśli nie mam jeszcze dostępu. Jak zwykle mam ogromne szczęście otrzymać pomoc specjalisty właściwie od zaraz.

2 komentarze: