niedziela, 12 stycznia 2020

Cofam to, co napisałam o G.

Chyba muszę cofnąć słowa, które napisałam o G. Ciągle myślę o tym, by skasować poprzedni post. Że to nie w moim stylu. Nie chcę nikogo obrażać ani myśleć o kimś źle. Wolę już starą metodą wykluczyć kogoś, kto mnie rani, z mojego życia, gdy nie da się sprawy naprawić czy przegadać, niż tak się wypowiadać na temat innych. Fakt, że złość czuję, więc nie mogę jej zaprzeczyć czy wyprzeć. Ale złość tę powinnam skierować ku temu, że to ja czegoś nie otrzymałam i ja mam z tym brakiem problem, a nie ktoś, kto mógł mieć mnóstwo powodów, dla których zaoferował mi tyle i tylko tyle. Nie mniej, nie więcej.

Jeszcze nie widziałam się z moją terapeutką kryzysową, żeby to przegadać, ale ewidentnie przez te ostatnie dni chodziłam z ogromnym poczuciem winy, z powodu tych słów, zwłaszcza na temat kogoś, kto był mi bardzo bliski. Chcę zapamiętać go dobrze, pamiętając o tym, że każde z nas miało swoje ograniczenia. Ja może dojrzałam do związku, ale wielu mężczyzn z mojego życia sprzed lat, mogłoby o mnie powiedzieć to co ja o G. Zatem, nie ma sensu kogoś obrażać. Każdy ma swój czas dojrzewania do różnych rzeczy i spraw.

5 komentarzy:

  1. Przecież od początku traktowałaś go jako "niegodnego Ciebie" i sama uciekałaś od traktowania tej relacji w kategoriach jakiegokolwiek "związku" (poczytaj teraz pierwsze swoje wpisy tu o nim i na temat jego). Tak więc o co i do kogo teraz żal? Stało się właśnie tak i właśnie to - czego od początku chciałaś. Aaaa, może chodzi o to, że jak Ty byś go kopnęła w de, to wszystko byłoby w porządku, ale jak sama dostałaś kopa, to już absolutnie nie jest OK i wszystko nie jest tak, jak powinno być...
    Ale wiem, wiem, ja nic nie rozumiem, nie wiem jak było i "to wszystko jest skomplikowane"... :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, znowu Anonimowy się wyżywa.

    A ja rozumiem Cię. Pisząc o G., złamałaś schemat swego dotychczasowego postępowania, swoich reakcji (wykluczanie z życia), a po złamaniu schematu zawsze człowiek czuje się nieswojo, ma poczucie winy itp.
    Uważam, że Twoja złość jest ważna, tak jak każda inna emocja, i ma rację bytu, skoro ją poczułaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam Cię od kilku m-cy. Jestem pod wrażeniem, że do takich wniosków doszłaś, sama... Niejeden "zdrowy" nigdy tego nie osiąga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za Wasze komentarze. Jak widzicie sytuacja jest dla mnie nowa i trudna. Wciąż się o sobie uczę i uczę się G. Chciałbym żeby to wszystko potoczyło się inaczej ale może jeszcze czas coś zmieni, a może i nie. Nie nastawiam się na nic. Jedynie na to by zaopiekować się mądrze sobą. Może przez to pomogę także jemu. Życzę mu jak najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co miałoby się ewentualnie zmienić?
      Dobrze, OK, załóżmy, że zmieni się, G. do Ciebie wróci, powie: sorry, spróbujmy jeszcze raz, daj mi (nam) szansę, i podobne banialuki.
      Wiesz co się stanie za 2-4 miesiące?
      Będziesz tu pisać o nim jak o wielkim swoim błędzie, jak o degeneracie nie rozumiejącym Cię, zbyt prostym i prymitywnym, jak o dekadencie.
      Dlaczego? Bo sama nie wiesz czego chcesz.
      Jak jest dobrze - chcesz, żeby było źle. Jak jest źle, chciałabyś, żeby było dobrze.
      Niech mnie ktoś uratuje - to Twój krzyk. Ale to tylko słowa. Ty kochasz - ponad wszystko - to swoje bagienko.

      Usuń