poniedziałek, 20 stycznia 2020

Do G.

I co na to powiemy, gdy przewrotny chichot losu dopada nas i tak perfidnie doświadcza? Gdzieś pomiędzy pierwszym a drugim, zimnym ALE, za zasłoną papierosowego dymu, w oparach absurdu jesteśmy na przekór. Gdzie obcy ludzie bezwstydnie walą nas w pysk miłością, którą i Ty i Ja chcieliśmy przemilczeć. Posłańcy ironii, piewcy bez granic, sprośnie epatujący NASZĄ I NASZYM...

I co powiemy? Wszak nie ma dla nas przyszłości. Jest tylko ta chwila, może jeszcze noc i godzina poranka. A dalej? Dalej możemy być tylko osobno. Pisząc lub będąc pisanymi przez rozchwianą i nieprzewidywalną historię - tę cholerną, nieczułą dziwkę! Tę, która daje i odbiera nam nadzieję. Drwi z nas i czasem puszcza do nas oko, sprytnie zaginając czasoprzestrzeń.

Mimo to jest coś jeszcze. Dziękuję mojej i Twojej naiwności, że mogłam Cię zobaczyć, czuć Twój zapach, dotykać jak kiedyś. Dziękuję za Twój dotyk i Twój głos, za Twoje słowa.

Taksówka czeka. Nie chcę, a muszę znikać.

Wiesz? Pomyśl o tym. Pomyślmy oboje. Pomówmy kiedyś o tym przy herbacie. Na pewno gdzieś istnieje takie miejsce. Zbudujmy sobie taki DOM, stwórzmy taką NIERZECZYWISTOŚĆ, w której znajdzie się przestrzeń dla Nas... Dla My,  Nas, Nam, Nami, Naszego, Naszemu, Naszych, Nasze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz