sobota, 1 kwietnia 2023

Trauma relacyjna cz. 2

Nigdy z nikim nie zaszłam tak daleko. Nigdy nie przeżywałam takich emocji. Główne odczucie to spadanie. Spadanie i szereg nieprzyjemnych emocji, lęk, wstyd, smutek, złość. Nawet teraz gdy to piszę, spadam. 

Niepokój i ta niemożność pochwycenia się kogokolwiek i czegokolwiek. Czasem bolesny ucisk w żołądku. Jakby tak odpływała cała krew. Dosłownie teraz chciałabym zacząć biec, uciekać. Przede wszystkim od ludzi. Biec. 

Myśli głównie koncentrują się wokół uczucia porażki i przegranej. Nie chcą mnie. Nikt mnie nie chce. Wszyscy widzą jak bardzo jestem zepsuta. Nie mogę już tego ukryć. Nie mogę tego ukryć przed G., który dosłownie jest przy mnie i widzi mój rozpad. Na dodatek jest chory od wczoraj. Nie mogę go wspierać. Jestem bezużyteczna. 

Bardzo chcę uciec z tej sytuacji. Nie mogę. Nawet nie mogę się zdysocjować. Krwawię tymi wszystkimi emocjami i doznaniami. Ale pamiętam sesje z panią J., gdy miałam pierwsze ataki gdy zaczęłyśmy temat traum. Wtedy zapewniała mnie, że miną i mijały. W poniedziałek odezwę się do niej jeśli nadal będzie ciężko.  

Chodzi przecież o to, że przeżywam jakieś doświadczenia z przeszłości. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, bo bardzo mocno wszystko czuję, to jednak teraz nie ma, nie istnieje żadne zagrożenie. Ale naprawdę ciężko mi to zrozumieć. 

Wiem, że jak przy innych atakach to odpuści. Przynajmniej będzie maleć i odpuszczać aż być może jak w kwestii gwałtu też coś zostanie zintegrowane. 

Jeśli chodzi o traumę więzi, nie mam dostępu do tych pierwszych zdarzeń, które mogę sobie przypomnieć. Wiem, że gdy miałam dwa miesiące byłam przez tydzień w szpitalu przechodząc zapalenie płuc. Przez tydzień nie miałam kontaktu z matką. Po tygodniu gdy przyjechała do mnie, ponoć byłam w takim opłakanym stanie, że wypisała mnie na własne żądanie. Gdy się rodziłam, mój poród trwał od rana do godziny 22.00. Nigdy nie karmiła mnie piersią. Nie miała pokarmu. Głównie opiekowało się mną starsze rodzeństwo. Ale to tylko zaledwie początki tego co później się wydarzyło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz