piątek, 19 lipca 2013

Dzień po dniu.

Wygląda na to, że przez jakiś czas będę tu pisać częściej. Nie najlepiej się czuję. Pourywałam kontakty, nie odbieram telefonów, sporadycznie odpisuję na SMS-y lub maile. Boję się własnego cienia, a głównie napadu tego beznadziejnego lęku. To wszystko nasiliło się od niedzieli, od tego feralnego ataku ze stanem psychotycznym.

A teraz z rzeczy bardziej terapeutycznych. Mam znów silną bulimię (nie, to nie jest terapeutyczne) Pojawiła się, gdy weszłam z depresji w ten stan mieszany, w którym jest dużo niepokoju i napięcia. Poszłam do dietetyka i trenera personalnego. Poznaliśmy się kiedyś na siłowni. Opowiedziałam mu o wszystkim. Ustawił mi dietę i ćwiczenia. To pierwsza z tych rzeczy, które mają nadawać mi jakąś strukturę. Biegam co drugi dzień, po pół godziny. Właściwie jest to marszobieg, który ma wyrobić u mnie wydolność. Jeśli dobrze pójdzie w październiku dołączę do grupy która biega nieco dłuższe dystanse, ale jest to grupa dla początkujących. Jeśli rzeczywiście dotrwam, będzie to chyba wyłącznie sprawa cudu. Zobaczymy.

Jak się domyślacie z motywacją w tym stanie jest ciężko. Jednak mimo, wybaczcie wyrażenie, często gównianego samopoczucia, wstaję i idę na ten trening. Czasem biegnę i płaczę właściwie ze wściekłości. Myślę sobie wtedy: "Kurwa, po co ja to wszystko robię!" Kiedy kończę trening, uśmiecham się myśląc, że oto zrobiłam dla siebie coś dobrego. Bywam z siebie dumna. W drodze do domu cały czas puszę się z dumy. To rzeczywiście miły stan, bo w czasie wysiłku organizm zaczyna wyzwalać endorfiny, które działają przeciwbólowo i dają uczucie przyjemności.

Mój trener chce mnie nauczyć czerpania przyjemności z wysiłku a nie z objadania się.  Uważa, że tak samo da się uzależnić od biegania jak i od bulimii. Mogę do niego pisać i dzwonić, gdy mam kryzys. Jednak tego nie robię. Nie wiem, nie czuję sensu by z kimkolwiek gadać o tym wszystkim. Znalazłam sobie terapeutkę, mam lekarkę, blog. To wystarczy. No i doszła fundacja.

No właśnie. Dostałam się na wolontariat do jednej z dwóch fundacji, na których mi zależało.
Ta działa stricte na rzecz osób po przebytym kryzysie psychotycznym lub chorujących psychicznie.
Fundacja jest założona i prowadzona przez lekarzy psychiatrów. Miałam okazję spotkać się z panią ordynator jednego z oddziałów, na który kiedyś trafiłam po pierwszym epizodzie manii. Poznałam też dzisiaj innych lekarzy, psychologów i osoby, które działają jako wolontariusze na rzecz fundacji. Dowiedziałam się o prowadzonych projektach a nawet sama zgłosiłam się do pracy przy jednym z nich. Być może będę także współprowadziła profil fundacji na FB. Chciałabym także dołączyć do osób piszących artykuły na temat swojej choroby. Artykuły o charakterze merytorycznym, mają być dystrybuowane w postaci broszury w szpitalach, poradniach, ośrodkach terapeutycznych. Odbiorcami zaś mają być pacjenci, ich rodziny, oraz profesjonaliści.

Fundacja wdraża także projekt monitoringu mediów, w celu reagowania na wypowiedzi osób mających wpływ na kształtowanie opinii publicznej, Chodzi o takie wypowiedzi, które przyczyniają się do stygmatyzacji osób chorych psychicznie.

Kolejny projekt fundacji to staże. Staże mają na celu aktywizowanie osób chorych, a także zapewnienie im pracy w mającym w przyszłości powstać hostelu i restauracji prowadzonej przez fundację. Obecnie z fundacją współpracuje kilka prestiżowych restauracji warszawskich, w których już od jakiegoś czasu projekt ów z powodzeniem jest realizowany.

To tyle o tej fundacji. Kolejną rzeczą, która jest mi w dalszym ciągu bliska, jest Afganistan a dokładnie sprawa kobiet i dziewczynek, których dramatyczne losy głęboko mnie poruszają. Jeśli zdrowie pozwoli a prezes fundacji uzna mnie za osobę, która może być jakkolwiek pomocna, zechcę dołączyć do zespołu jako wolontariusz. Póki co czekam na spotkanie, które ma być jeszcze potwierdzone i powinno odbyć się maksymalnie do końca sierpnia. Obecnie osoby decyzyjne pracują przy projektach poza granicami kraju.

Mam nadzieję, że angażując się w takim stopniu, w jakim będzie to u mnie możliwe, choć trochę wpłynę na swoją sytuację życiową. Może kiedyś jeszcze stanę na nogi, by móc czuć się osobą pełnowartościową. Dzisiaj ciężko z tym u mnie. Najciężej chyba z powodu dysfunkcji zawodowych.
Może dlatego, że praca, poza epizodami choroby, była dla mnie całym, moim życiem...

Dzień dobiega końca. Przetrwałam go, przeżyłam. Choć chwilami było cholernie ciężko. Zwłaszcza wówczas, gdy jadąca dziś przede mną rowerem kobieta, za która ja jechałam swoim, w połowie przejazdu przez pasy, wyhamowała przede mną, kompletnie bez sensu a ja wylądowałam na jakimś słupie. Cudem nic mi się nie stało. Przeraziłam się na amen. Babka przepraszała i coś tłumaczyła, ale ja w tym czasie próbowałam przypomnieć sobie jak się właściwie nazywam.

No, a jutro kolejny dzień. Kolejny dzień, który jak każdy inny, będzie miał także swoje zmartwienia. Sama nie wiem, może już czas przywyknąć.

Dobranoc.

2 komentarze:

  1. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, szukając ratunku dla siebie. Też mam zdiagnozowane BPD, a obecnie przechodzę dodatkowo przez epizod bulimiczny i mam problem z lękiem. Doskonale rozumiem o czym piszesz... Podziwiam Cię za wytrwałość i trzymam mocno kciuki! U mnie jest tak źle, że chyba już nie może być gorzej - napady paniki, odcięcie się od praktycznie wszystkich relacji społecznych, objadanie się i wymioty... to moja codzienność. Imponuje mi Twoja postawa, podjęcie treningu, wizyta u dietetyka, to, że potrafisz wykrzesać z siebie siłę do walki i znajdujesz konstruktywne metody. Trzymaj się ciepło i nie poddawaj! A ja właśnie dodałam Twojego bloga do "ulubionych" i z pewnością będę na niego często zaglądać :) Pozdrawiam serdecznie, A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj A. Cieszę się, że znalazłaś na tym blogu coś dla siebie. Zamieszczam tu często mało budujące wpisy, więc mogą one wywoływać także negatywne emocje.

      Życzę powodzenia a zwłaszcza znalezienia sensu, czy też celu, który będzie dla Ciebie na tyle logiczny i realny, by dawać wiarę w lepsze jutro i pozwalał mimo wszystko podnosić się z upadków.

      Usuń