czwartek, 19 grudnia 2019

W drodze do siebie

Chcąc nie chcąc muszę odpoczywać. Do pracy wracam dopiero 7 stycznia. Czy to wystarczy by zregenerować siły? Nie mam pojęcia. Po tym ile wysiłku mnie kosztuje byle spacer, wyjście dokądś, porządki, nie wygląda to póki co najlepiej. Potrzebowałam opinii zarówno dr Sz. jak i dr T. Oboje zalecili odpoczynek. To dobrze, bo byłabym skłonna nadal przymuszać siebie do dalszej mobilizacji, a po tym jak się miewam i co się zdarzyło trzy tygodnie temu, wnoszę, że długo bym jej nie utrzymała.

Zatem dużo śpię, dużo leżę, odżywiam się zdrowo, dbam o to jak spędzam czas, o jako taki porządek wokół siebie, o czystość mojego ciała i mojej głowy. Karmię swój umysł dobrymi rzeczami. Póki co jestem mocno nadwrażliwa i wzruszam lub poruszam się często. Unikam złych wiadomości, ponieważ autentycznie cierpię z powodu niektórych informacji. Zwierzęta, klimat, środowisko -  to moja pięta Achillesa. Ale staram się filtrować wieści ze świata. Tak jak moja psychika filtruje nadmiar emocji, których przez większość czasu właściwie nie czuję. Czasem coś się we mnie budzi, ale wtedy albo przejmuje je moje ciało albo trwa jedynie przez chwilę, po czym znika.

Co kilka dni wytyczam sobie zadania, by nie leżeć nieznośnie w domu. Choć każde wyjście muszę, niestety, następnie odchorować. Ograniczyłam kontakty bezpośrednie ze znajomymi do minimum. Brakuje mi ludzi bardzo, ale zbyt wiele energii mnie kosztują spotkania i rozmowy.  Ale teatr, kino, balet, spotkania literackie, muzea - tu jestem wśród ludzi tylko na chwilę. Te raptem krótkie wymiany zdań z pozostałymi uczestnikami, pozwalają mi brać udział w różnych społecznych sytuacjach, ale nie wymagają ode mnie zdecydowanej mobilizacji. Mogę być, jestem albo bywam, ale nie muszę. Dzięki temu odkrywam dawno zapomniane przeze mnie rejony. Aż czasem, gdy wzruszenie, jakaś głębia przeżywania, jakieś przemyślenia, wieści ściskają mi serce, zapytuję siebie, gdzie ja dotąd byłam? No gdzie? No cóż, byłam w wielu miejscach, a najbardziej daleko od siebie.

Wiem, że się powtarzam, ale dla mnie to ogromna zmiana - życie bez bulimii. Przez to jak przechodzę obecny kryzys, wiem, że przez całe moje dorosłe życie mnie chroniła, ale też przez nią nie uczestniczyłam w nim. A jeśli to robiłam to było to bardzo powierzchowne, impulsywne i niekonsekwentne, często obojętne. Teraz znów jestem w kryzysie ale jej - bulimii brak sprawia, że przechodzę go zupełnie inaczej. Przede wszystkim dużą rolę w moim życiu zaczęli odgrywać ludzie. Zastanawiam się kim są, ci dotąd poznani i ci, których poznaję dopiero teraz. Przyglądam się im bardziej, mam wiele przemyśleń, obserwuję kim dla mnie są i jak oni reagują na mnie. Co prawda nikogo nie wpuszczam zbyt blisko w tym trudnym dla mnie czasie, ale to przez te ograniczone siły i dlatego, że na początek muszę poznać siebie sama. Na pewien sposób jestem kimś zupełnie nowym. Kimś bardziej realnym, obecnym - wciąż chodzi mi o bulimię. Można powiedzieć, że od 17 roku życia do 41-go byłam odurzona, odcięta grubą kreską od realnego świata. Przez ten ostatni 42 rok mocno dawał mi jeszcze w kość związek z G., ale już jest coraz lepiej, już mnie więcej. Wynurzam się z jakiejś lepkiej, obślizgłej mazi, zatęchłej zasłony niebytu i mimo, że nie jestem już młodą dziewczyną, to ta nowa obecność sprawia, że niektórymi rzeczami cieszę oczy i duszę po raz pierwszy. Czekam gdy odzyskam siły. Czekam i coraz mocniej dostrzegam jak wiele rzeczy jest przede mną. Tak zupełnie nowych - we mnie i poza mną. Trochę działam ale przede wszystkim uczę się cierpliwości, uczę się też być bezsilna. Dosłownie. To dość bolesna szkoła życia. Ale tak jest lepiej. Wiedzieć i czuć, że czasem się nie da.




9 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki. Ucz się, doświadczaj życia, bez względu na to jakie jest. Tylko tak zrobisz kolejne kroki. Choć wiele przed Tobą, to wiele już pokonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wszystkiego dobrego dla Ciebie również.

      Usuń
  2. "Mogę, ale nie muszę" - jakie to dla mnie też ważne.
    Dziękuję za ten wpis, dużo ważnych myśli.
    Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że dbanie o swój komfort jak i adekwatne do sił i możliwości wytyczanie sobie zadań jest bardzo ważne. Co u Ciebie?

      Usuń
  3. Prawie nie wychodzę z domu, jak najrzadziej, i tylko gdy jest ciemno. Nie dam rady sprzątać, myć się itd. Jest strasznie od 8 lat (wtedy cos sie wydarzylo), a koszmarnie od 4. A teraz już nie mam nikogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mogę jakoś Ci pomóc? Może Cię odwiedzić?

      Usuń
  4. Dziękuję Ci za te słowa. Niestety mieszkam w innym mieście niż Ty, gdybym mieszkała blisko, chętnie bym skorzystała z Twojej propozycji. Jeszcze raz bardzo dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sówko Kochana, ale to tylko inne miasto a nie koniec świata :-) Bardzo chętnie w jakiś weekend, sobotę lub niedzielę, wpadnę zabrać Cię na kawę i ciastko albo co tam Ci sprawi przyjemność. Może napisz na maila: zatrzymajmnie.blog@gmail.com. Zgadamy się :-)

      Usuń
  5. Dzięki wielkie. Jak choć trochę dojdę do siebie, napiszę. Ale jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń