poniedziałek, 8 lutego 2016

Ani dobrze, ani źle.

Niby wszystko dobrze. Mam nową pracę, w której wreszcie się odnajduję. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że mam spore szanse się przekwalifikować. Muszę jeszcze wielu rzeczy się nauczyć, ale są też takie, w których tu w firmie jestem bezkonkurencyjna.
Mimo to jeszcze zbyt krótko pracuję, by nie obawiać się, że coś jednak nie wypali. W tym sensie, że coś spieprzę, że znów przed czymś ucieknę. Za trzy miesiące będę mogła powiedzieć coś więcej - myślę.

Spłaciłam właśnie największy swój dług. Przede mną kilejne, ale to zupełnie inne kwoty.
Poszłam na angielski. Biorę indywidualne lekcje. Teraz, gdy mam możliwość używać tego języka, mam większą motywację.
Czasem, tak jak dzisiaj, czuję się byle jak. Ani dobrze, ani źle, tylko jakoś tak byle jak.
Plus jest taki, że zdaję sobie sprawę, że miewam też lepsze chwile. Jutro, albo za jakiś czas, znów będzie lepiej.

Czegoś mi brakuje. Ale też czuję się czymś przesycona.
Z drugiej strony, mało śpię, jem byle jak, zbyt dużo piję. No i znów palę. Więc jak mam się dobrze czuć.

Pójdę się położyć. Sen zrobi mi dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz