czwartek, 29 stycznia 2015

Sen

Dzisiejsza noc bezsenna. Celowo pozbawilam siebie snu, liczac na poprawe nastroju. Raz juz tak zrobilam w tym tygodniu. Uznalam to wrecz za koniecznosc, zebym jakkolwiek mogla wyrwac sie temu stanowi. W poniedzialek mialam zaplanowane spotkanie z psycholozka, doradca zawodowym, polecnona przez moja terapeutke. Babka bardzo przyjemna, ale konkretna, zestresowala mnie, albo raczej ja zestresowalam siebie. Choc to spotkanie i wyjscie z domu odbily mi sie paskudna czkawka to jednakze swoje zadanie uznalam za wykonane i zaliczone. Musze wybrnac z tego impasu, musze zaczac cos robic.

Wspomnialam o tym mojej lekarce. Dzwonilam do niej we wtorek. Chcialam powiedziec, ze zle ze mna, a po wyczerpujacym poniedzialku, na pewno nie dam rady dotrzec w czwartek, czyli dzisiaj na wizyte. Okazalo sie jednak, ze skontaktowalam sie z nia doslownie co do minuty o czasie, w ktorym powinnam znalezc sie w jej gabinecie. Pomylilam dni. Tak wiec porozmawialysmy telefonicznie. Opowiedzialam jak to wszystko obecnie u mnie wyglada. Nie widzialysmy sie od okolo dwoch miesiecy.

Co do lekow, ja takze zaproponowalam, ze byc moze czas wyprobowac te nowa kwetiapine o przedluzonym uwalnianiu. Antydepresanta nie ma sensu, skoro moj stan psychiczny potrafi ostatnio z depresji przejsc w manie w ciagu kilku godzin, a w kilku nastepnych wrocic do stanu pierwotnego. Jak tylko bede czula sie na silach, mam czym predzej zameldowac sie pod gabinetem mojej lekarki.

Na poczatek jednak musze dojechac jutro na sesje terepeutyczna. Tylko to. A potem zobaczymy.
Musze to jakos poukladac.
I musze jakos przestac MUSIEC!

Zalaczam przy okazji sciage: Nowy lek na depresję - brak snu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz