środa, 16 grudnia 2015

Idę do pracy. Jutro.

Wróciłam dzisiaj w nocy. Jutro idę do stałej pracy, tu w Polsce, ale będę też wyjeżdżać do Liverpoolu.
Pierwszy mój dzień, a firmę znam od podszewki. To mój były, wielokrotny pracodawca. To niesamowite, że nie tylko ludzie, ale i pracodawcy dają mi kolejne szanse. Może dlatego, że składam się nie tylko z samych minusów. Zapewne tak jest.
Nie dzwoniłam. Sami zadzwonili. Praca w innym charakterze. Na początku dostałam propozycję i czasu do namysłu tyle, ile potrzebuję. Miałam też przedstawić swoje propozycje i tu otrzymałam zapewnienie, że raczej wszystko przejdzie.
Bujałam się z myślami trochę, trochę zapominałam. Byłam w LPL, więc tam dużo się działo. Nowi ludzie, nowe miasto, nowe miejsca, niektóre zachwycające. Niektórzy ludzie zachwycający.
Kiedyś może napiszę o tym, że niezależnie od tego kim jesteśmy, jakiego statusu, w jakim świecie żyjemy, wszyscy samotność przeżywamy tak samo. Mali i duzi. Tu blisko i tam daleko.

Siedziałam tyle lat w Wawie, nie wyjeżdżając nawet z miasta, aż wreszcie splot różnych wydarzeń sprawił, że niektóre rzeczy wywróciły mi się do góry nogami. Kompletnie nieprzewidywalnie. Być może dlatego, że byłam też postawiona pod ścianę, zadziało się to co się zadziało. Inaczej bym nie udźwignęła na tyle nowej sytuacji. Tylu nowych sytuacji. Może też dlatego, że wszystko działo się bardzo szybko, w zawrotnym tempie i w minimalnym czasie do namysłu.

Jutro mam też trzecią sesję terapii grupowej dla osób z chad. O ile po pierwszej byłam przerażona, druga przyniosła mi ogromną ulgę. Była na niej dziewczyna, w której było tyle pobudzenia, zagubienia, zdenerwowania i wielu innych silnych emocji, że nie musiałam właściwie niczego mówić o sobie, ale te jej emocje przeżywałam razem ze swoimi, właśnie dzięki niej. I dzięki niej, dzięki temu, że poczułam jak bardzo chcę ją wesprzeć i powiedzieć, że czuję jej emocje i jej zagubienie i zmęczenie, dzięki temu udzieliłam wsparcia sobie. Po prostu sobie odpuściłam widząc jak ta dziewczyna się męczy, jak bardzo jest jej ciężko. Boże, jak ja pragnęłam zabrać jej ten cały balast żeby mogła się wyciszyć. Dziwne, bo można by pomyśleć, że poza swoim bagażem, wzięłam na siebie jeszcze czyjś. Ale to zadziałało inaczej. Ta dziewczyna pomogła mi zrozumieć siebie i w tym wszystkim zobaczyłam jak bardzo należy mi się wsparcie, którego mogę sobie udzielić sama, przestając się tak pastwić nad sobą i wciąż karać za to, że nie daję rady.

No i tyle. Spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy podali mi rękę. Potrzebowałam tego. Bez tego chyba bym sobie nie poradziła. Bez tego nie dałabym rady podjąć tych wszystkich decyzji tak szybko. To przekraczało moją pojemność i było ponad moje siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz