piątek, 4 grudnia 2015

Kathy

Kathy, to nowa osoba w moim życiu. Pomieszkuję w jej bajecznym bungalowie, który jest urządzony niczym z katalogu aranżacji wnętrz. Zatrzymałam się teraz u niej, a jestem w Liverpoolu. Nie mogę zbyt wiele pisać o tym, czym się tu zajmuję, ale mimo bardzo nieprzyjemnych przeżyć związanych z rodziną cieszę się, że mogę skorzystać z wędki, którą mi podsunęła. I za to jej chwała.
W chwili obecnej nikt z niej nie próbuje mnie prześladować, a tym bardziej zabić. Moja głowa troszkę wyluzowała. Może dlatego, że Kathy zrobiła mi porządnego drinka przed wyjściem.
 Kathy ma sześćdziesiąt lat, ale wygląda na dużo mniej. Właśnie wybyła ze swoim boyfrendem do miasta. Nie miałam okazji go zobaczyć. Angielki tutaj idąc do zwykłego pubu ubierają się jakby szły na imprezę sylwestrową :)
Ubierają extra ciuchy, bardzo eleganckie i kobiece. Kathy przed wyjściem pokazała mi skarbiec, nie bez przesady tak to określam, z alkoholem i nakazała wręcz bym raczyła się do woli. Ubrała się zjawiskowo i mimo bariery językowej udało nam się razem pozachwycać nad jej zajebistymi ciuchami. Na mój okrzyk zachwytu otworzyła szafę i pokazała mi swoje cenne zdobycze. Tuziny butów na szpilkach, eleganckie suknie, futra- naturalnie ekologiczne.
Coś tu się stało z fejsem i jakby to powiedzieć, jestem odcięta od świata. Jutro wracam do Polski. Wczesniej mam lekcję angielskiego. Dziwne to moje życie choć teraz bardziej aktywne. Może nawet chciałabym wrócić do poprzedniego, ale nie bardzo ma to sens. Powalczę ile się da a potem zajmę się organizacją małej turystyki. Zobaczymy. Tu u Kathy mam swój pokój, w którym mogę alienować się do woli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz