niedziela, 17 stycznia 2016

Panika

Miałam pisać o czym innym, ale zadzwonił telefon i po dłuższej rozmowie poczułam się kompletnie rozbita. Zagrożona. To mąż mojej siostrzenicy. Kontakty z rodziną, zwłaszcza po ostatnich miesiącach różnych z nią doświadczeń, zaczęły mnie na nowo przerażać, jak za dawnych lat, gdy K. musiał mnie przed nimi chronić. Nie byłam odporna na bomby emocjonalne, które mi fundowali. Po tym co stało się we wrześniu, październiku i listopadzie... gdy straciłam kontrolę nad sobą i bardzo mocno się zdekompensowałam, panicznie boję się, że znów we mnie uderzą. Znów coś się wywiąże. Boję się tych ludzi. Boję się, że znów mnie dopadną.

Wpadłam w histerię.

Ktoś musi mnie przed nimi chronić. Ja sama nie dam sobie rady. Tych ludzi jest cała sieć, która mnie osacza, oplata i infekuje swoim ładunkiem emocjonalnym. Wiem, że teraz wpadłam w panikę i startuję z poziomu choroby. Mój terapeuta tupnął by nogą. "Niech pani zobaczy, co pani robi. Zaburza się pani." Nie wiem, czy powiedziałby to w tej sytuacji, ale lepiej, żeby mi to teraz powiedział. Boję się. Po tym, czego doświadczyłam od nich.

Ktoś musi mi pomóc.
Wiem, że gdy P. tylko odpisze, uspokoi mnie. Jest dla mnie jak starszy brat. On na pewno mnie uspokoi. Na pewno mi pomoże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz