czwartek, 30 listopada 2017

Żarcie opanowane

Jeszcze jutro wolne i w poniedziałek do pracy.
Byłam trochę na siebie zła, że tylko ten Liverpool sobie zorganizowałam. No ale przecież urlop wzięłam dlatego by powstrzymać bulimię. Dokładnie cukrowe żarcie, bo znów się rozkręciłam. Zmęczenie pracą i praktycznie ciągły w niej pośpiech sprawiło, że nieświadomie zaczęłam szukać odprężenia w jedzeniu. Czułam, że nie jestem w stanie się zatrzymać. Nastrój leciał mi na łeb na szyję.
Po powrocie z Liv. odsypiałam nieprzespane noce aż wreszcie utknęłam na dobre w łóżku. Dopiero dzisiaj dotarło do mnie, że nie spędziłam tych dni latając po cukierniach i sklepach. Wczoraj i dzisiaj zamówiłam sobie obiad z dostawą, zjadłam smacznie i nic z tym dalej się nie wiązało. No i wyspałam się, wyleżałam, filmy obejrzałam, książkę skończyłam, odkryłam nowego wykonawcę, nową płytę.

Wygląda na to, że dobrze zinterpretowałam ten przymus obżerania się i konieczność wzięcia urlopu.
Co prawda w domu mam bałagan i absolutnie nic nie robię, ale zaczynam czuć się lepiej.
To jak postrzegam siebie, ma ogromny wpływ na mój kontakt ze światem zewnętrznym. Gdy nie czuję się upokorzona żarciem, a zwłaszcza rzyganiem, staję się pewniejsza siebie i spokojniejsza. Po prostu czuję się dojrzalsza. No i wtedy wychodzę bardziej do ludzi.
Między innymi dlatego w sobotę wychodzę na planszówki, które organizujemy z moją grupą integracyjną. A wczoraj wieczorem wykonałam telefon do mojej dawnej przyjaciółki i przyjemnie sobie pogadałyśmy, zwłaszcza o naszych doświadczeniach damsko-męskich. Okazało się, że obie jesteśmy w niby związkach i bardzo podobnie u nas to wygląda. Uśmiałyśmy się trochę z naszej nieporadności.

Jutro mam wizytę u pani psycholog ze szpitala na Szaserów, zgodnie z poleceniem mojej pani doktor. Próbuję się dodzwonić do terapeutki poleconej przez panią A. z SWPS, ale nie odbiera telefonu. W każdym razie chodzi o pracę nad objawami chadu. Tak jak sugerowała pani A.
W 2018 roku postaram się jeszcze troszkę popracować z terapeutami. Czuję, że w mojej osobowości nastąpiło wiele zmian i myślę, że mogłabym teraz nauczyć się kilku fajnych rzeczy by usprawnić swoje życie.

3 komentarze:

  1. Ja żarłam i żrę kompulsywnie, by się utrzymać na powierzchni. Stąd odpowiednie do tego gabaryty, rozmiary ubrań i myślenie o sobie.
    PS. W poprzednim wpisie wspomniałaś o wsi, jedną nogą mieszkałam właśnie tam, musiałam sprzedać drewniany domek z ogrodem. Nigdy sobie tego nie daruję. Nigdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedzenie pomaga nam przetrwać ciężkie chwile, ale czasem pełni funkcję oddzielającą nas od ludzi. Przez to dużo tracimy :(

      A domek w jakim województwie miałaś? Kurczę, szkoda, że musiałaś sprzedać.

      Usuń
  2. Podlaskim. W cudownym miejscu.

    OdpowiedzUsuń