Sesja była wyczerpująca, a po niej stan paskudnego przygnębienia, wywołanego refleksją i interpretacjami, jeszcze bardziej pogrążył mnie w otchłani rozpaczy.
Terapeutka zaproponowała mi częstsze sesje.
Tak oto zaczynam kolejny etap mojej wędrówki w dochodzeniu prawdy o sobie.
Już wiem, że będzie bolesna. Oby konstruktywna.
Póki co ból jest naprawdę trudny. Jeśli można w ogóle tak określić ból.
Mam taki odruch, by polecieć do kogoś i pogadać o tym, ale niestety nie mam zaufania nawet do bliskich mi osób.
Tylko te moje panie Małgorzaty. Mistrza już nie ma...
one są Małgośki wszystkie trzy?????
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy. Także na pewno jest coś na rzeczy :)
UsuńInterpretuję to sobie tak, że potrzebowałam aż trzech kobiet, trzech Małgorzat by zastąpić tak ważną Figurę Mistrza właśnie.
UsuńNo to się absolutnie klei, i moim zdaniem jest jeszcze głębsze, bogatsze znaczeniowo niż piszesz. Chcesz, żebym rozwijała wątek (tu lub na priv), czy nie? Tak czy siak, ta konstelacja jest tak mocna, tak piękna w swojej symboliczności, że ja bym się jej na jakiś czas uchwyciła. Ona mi się wydaje - Dobra. A tytuł, w który ją zamknęłaś - boski.
UsuńHm, może dawaj na priv (fb, gmail), bo czuję, że się rozpiszemy, a tak przeczytam sobie na spokojnie i potem jakieś wnioski, być może wówczas na blog. Całą noc dzisiaj myślałam o tym wszystkim.
Usuńto spróbuję @, ale kiepsko się czuję, więc nie wiem, czy napiszę szybko. a kto jest Behemotem?
UsuńSpokojnie, nie a pośpiechu. Ja siedzę i kminię. Hm.. Behemot powiadasz. Moja ukochana postać. Pomyślę.
UsuńA może to ja :)
Usuńa to by było coś :)
Usuń