czwartek, 28 grudnia 2017

Trochę o świętach.

Czas świąteczny spędziłam sama. Właściwie od piątku po pracy do teraz i planuję tak dalej do trzeciego stycznia. Większość mojej firmy ma wolne do tego czasu i co ciekawe nasz dział też. To nietypowe jeśli chodzi o mnie i L., zawsze mamy ogrom pracy. Stąd też odpoczynek wygląda inaczej. Bez poczucia winy, że mam wolne a tam zapiernicz.

Najtrudniej jak zwykle było mi w wigilię. To dlatego, że czuje się uroczystość tego wieczoru i to zapadło mi w pamięć z czasu mojego dzieciństwa. Najwięcej radości dały mi wszystkie filmy ze świętami i Mikołajem w tle. Czasem wybuchałam śmiechem jak dziecko. To właśnie za to lubię ten świąteczny czas za te milisekundy beztroski. No i to uczucie, że jest to czas, gdy większość ludzi jest bardziej pozytywnie nastawiona. Cieszą się, świętują, pomijając różne patologie, no i tych ludzi, którzy są samotni w te ważne dla nich dni.

Poza tym opiekowałam się kotami P. więc co wieczór musiałam się mobilizować by do nich wyjść, przeciwnie przeleżałabym te święta przed telewizorem. Wyłączyłam telefon, by móc kompletnie się wyciszyć. Tak było mi dobrze. No i sama mam teraz dwa koty, co też wprowadza inną atmosferę do mojego mieszkania.

Rodzina, matka i siostry, dzwoniła do mnie zapraszając mnie na święta, ale podziękowałam. Jestem w gorszej formie od jakiegoś czasu. Za chwilę rocznice śmierci Czestera i Nokii. Jestem słaba i krucha, smutna, trochę przerażona, że nadchodzi ten większy ból. Boję się go. Ciężko go przetrwać. Bardzo się go boję. Stąd też nie mogę ryzykować stresu z powodu wybuchów agresywnego krzyku moich sióstr, różnych docinek, poniżania.

To nie jest dla mnie tak bardzo ważny czas by musieć tam być, bardziej ważny dla nich i stąd ich potrzeba jakiegoś komfortu mojego bycia tam. Poza tym świątecznym czasem telefony milczą, poza matką, która dzwoni co jakiś czas.
Matki mi brakuje najbardziej. Nie wiem jak mam wybrnąć z tego, że mieszka z nią teraz mój brat, który zachowuje się skandalicznie i bardzo agresywnie. To odcięło mi możliwość odwiedzania jej i mojego rodzinnego domu.
W wakacje muszę tam pojechać. Może poproszę A. moją dawną przyjaciółkę, by mi jakoś pomogła. Wiem chyba nawet jak. Może zrobię to wcześniej.  Czasem doskwiera mi i tęsknota za rodzinnym domem i poczucie winy, że nie odwiedzam matki, a i za nią tęsknię. To trudny temat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz