wtorek, 24 września 2013

Ciekawość

Przespałam dzisiejszy dzień. Przespałam, bo mój organizm odmówił posłuszeństwa. Po szóstej wieczorem podniosłam się z łóżka. Ból całego ciała ustąpił a i umysł jakby nieco się rozjaśnił. Tylko jeszcze rana na ręce od prowokowania wymiotów boli.

Bilety już zabukowane. Lecę 25-tego października. Wprowadza się do mnie dziewczyna. To też trudny temat. Jednak potrzebuję pieniędzy i szukam oszczędności, gdzie to możliwe. Czekam też na rozwiązanie innej, bardzo ważnej dla mnie kwestii.

Emocje tak jak pisałam, wyciągnęłam na wierzch. Boli jak cholera. Najgorszy jest strach. Uczę się jednak ufać sobie. Doszłam do wniosku, że to jest najważniejsze. To ja znam siebie najlepiej. Wiem kiedy i jak reagować. Jeśli bym tego nie potrafiła, mało kto mógłby w ogóle zauważyć, że coś się ze mną dzieje nie tak, i jakkolwiek zareagować. Świadomość, że mimo wszystko mogę na sobie polegać, jest dla mnie bardzo kojąca.

Jednakże wciąż potrzebuję sporo czasu na rozpoznawanie u siebie pogorszenia stanu zdrowia. Dlatego ta niedziela była taka ciężka. Tak czy owak, dziś jest dużo lepiej. Oczywiście wieczorem sięgnęłam po jedzenie, bo to nie działa jak ręką odjął. Kupiłam tylko coś, co jest zdrowe i pożywne. Tak by organizm się dożywił, bo jadłam jakieś śmieciowe rzeczy, a i wymioty wyjaławiają organizm bardzo. W każdym razie zjadłam i nie mam jakiejś silnej reakcji histerycznej, ale mała jest.

Dziś naturalnie jeszcze się pomęczyłam z tym moim ogólnym przerażeniem. W chwilach kiedy się budziłam dawało o sobie mocno znać. Teraz jednak potrafię objąć myślą, to co najprawdopodobniej w niedługim czasie się wydarzy. Lęk już tak nie blokuje myśli. Jest, ale nie zaciska mi się pętlą na szyi. Dzięki temu łatwiej mi rozważać to i owo.

Gdy jakaś moja myśl napotyka przeszkodę, on wkracza do akcji. Ale dostrzegam już działanie tego mechanizmu. Ponieważ zwyczajnie nie dysponuję wszystkimi danymi, które mogłyby mi umożliwić ocenę moich posunięć, psychika traktuje ten stan jako zagrożenie. Bowiem tam, gdzie nie ma dostatecznej wiedzy pojawia się lęk. Zauważam, że jest to naturalna, zdrowa reakcja i jest to dla mniej jak najbardziej akceptowalne.
I właśnie od chwili uświadomienia sobie tego, moim obawom zaczyna towarzyszyć ciekawość. Zwykła ludzka ciekawość związana z tym jak to będzie dalej. Czy sobie poradzę, jakich ludzi spotkam, jak będzie wyglądało miejsce, do którego się wybieram. Ciekawi mnie także to, jaką decyzję ostatecznie podejmę. Czy będzie to dobra decyzja, i czy będę umiała w ogóle ją podjąć.

To ciekawe, ale pierwszy raz w życiu na poziomie emocji rozumiem, że lęk, czy obawa w odpowiedniej dawce są wręcz wskazane, gdyż pozwalają zachować czujność w obliczu nowej sytuacji. Natomiast to, co działo się we mnie w ciągu ostatnich tygodni, było nieświadomym nakręcaniem spirali lęku, który przybrał najbardziej ekstremalną już chyba formę i uruchamiając ostre objawy chorobowe.

Mam nadzieję, że ta wiedza poprowadzi mnie dobrą drogą. Zobaczymy w najbliższych dniach.

2 komentarze:

  1. kiedy przeczytalam ten wpis uswiadomilam sobie jak jeszcze wiele mi brakuje do poznania soebie. Ciesze sie, ze potrafisz wychwytywac symptomy zwiastujace gorsze stany. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a ja odzdrawiam! U mnie jak widać różnie z tym. Raz się uda raz nie. Taki widać lajf :) Powodzenia dla Ciebie!

      Usuń