wtorek, 3 grudnia 2013

Drugiego grudnia


 "Breughel, co osiwiał
pojmując ludzi, oczy im odwracał
od podniebnych dramatów. Wiedział, że nie gapić
trzeba się nam w Ikary, nie upadkiem smucić
- choćby najwyższy…
- A swoje ucapić.
- Czy Dedal, by ratować Ikara, powrócił?"
           ****
"A Ikar jednak leci. Choć nie tam gdzie marzył
I pod ciężarem morza płetwy w skrzydła zmienia
Musi nauczyć się prawa ciążenia
Sparzył się. Poszedł na dno. I kto wie jak marzy?"
 
 Ernest Bryll - O Ikarze po raz drugi.

Rok temu o tej porze wybudzałam się powoli w szpitalnej sali Oddziału Chorób Wewnętrznych i Hepatologii MSW w Warszawie. 
W rozpoznaniu napisano: "Próba samobójcza ( świadome nadużycie...) u chorej z zaburzeniami osobowości typu borderline." a w konsultacji psychiatrycznej: "Chora z wieloletnim wywiadem leczenia psychiatrycznego z rozpoznaniem zaburzenia osobowości borderline."

Data, Pieczątka, Podpis...

Wiem, że rok temu zadaniem personelu medycznego MSW nie było analizowanie powodu, z którego tam się znalazłam i pochylania się nad moim losem. Ich celem było ratowanie życia, ustabilizowanie czynności życiowych i w momencie poprawy odesłanie do domu. Powód był jasny, przynajmniej dla "znawców" tematu: BPD. Ale tak naprawdę nikt nie wiedział dlaczego, także ja.

Od zakończenia terapii minęły ponad dwa lata. W tym czasie nie tylko inni po raz pierwszy mogli obserwować u mnie takie zaburzenie się. Kiedy i ja w końcu zatrzymałam się nad zgliszczami mojego życia, byłam równie zaskoczona tym co się stało, i równie przerażona ogromem zniszczeń. 
Rozejrzałam się wokół i nie było już nic i nikogo. I właśnie wtedy dotarło do mnie, i poczułam ten niewyobrażalnych rozmiarów BRAK!

Tego nie dało się zastąpić niczym innym. Niczym, nikim, żadnym. Nawet sam Bóg nie był w stanie konkurować z Moim BRAKIEM.

Potem długo mnie nie było. Stałam się Czarną Dziurą a we mnie/ze mną był Mój BRAK.

Wczoraj mogłam zacząć Mu o tym mówić. Akurat wczoraj, właśnie wczoraj, dopiero wczoraj...
On jakby zmartwychwstał, ożył dla mnie na chwilę, na pewien czas. Tylko i specjalnie dla mnie mówiąc:

"WRÓCIŁEM BY CI ODPOWIEDZIEĆ."

I stoi przy mnie, i trzyma mnie za rękę, i mówi, mówi, mówi... Każde jego słowo jest WRESZCIE odpowiedzią. Płaczę i zapewniam go: " Teraz SŁYSZĘ i ROZUMIEM..."

Dziękuję Pani M.

2 komentarze:

  1. Podziwiam sposób Twoich analiz, ja tego nie potrafię w ogóle. Oby analizy dawały tylko pozytywne wnioski...niestety tak nie jest zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak piszesz. Czasem analiza jest sztuką dla sztuki.

      Usuń