piątek, 20 listopada 2015

Terapia grupowa - ChAD

Byłam dzisiaj na grupowej sesji terapeutycznej osób z dwubiegunówką. We wtorek podczas spotkania z moją terapeutką dowiedziałam się, że taka grupa istnieje już od jakiegoś czasu. Obie uznałyśmy, że to dobre miejsce dla mnie. Zwłaszcza, że ciężko znoszę ostatnie zmiany, szczególnie ich nieprzewidywalność.. Jeszcze tego samego dnia zostałam zakwalifikowana na terapię.

Jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie to niestety jestem przerażona. Nie ma tam osób, które brałyby choć w połowie takie dawki leków jak ja. Kiedy powiedziałam, że byłam hospitalizowana trzynaście razy wzbudziło to albo zdziwienie, albo współczucie.
Spytałam czy ktoś z grupy ma problem z zaakceptowaniem rozpoznania i głównie próbuje udowodnić sobie i całemu światu, że jest zdrowy. Chciałam się dowiedzieć, czy jest ktoś, kto uważa, że musi jedynie bardziej postarać się życiu by stanąć na nogi. Spytałam czy ktoś walczy ze swoimi słabościami, ciągle narzuca sobie kolejne zadania, podejmuje się różnych aktywności.
W odpowiedzi dowiedziałam się, że te osoby raczej zabiegają o uwagę, akceptację i wsparcie, i jak bardzo chciałyby by ich otoczenie, zwłaszcza bliscy członkowie rodzin, zrozumieli jakim dramatem jest dla nich ich choroba.

Dzisiejsza sesja miała swój temat, a mianowicie rozmawialiśmy o tym czym jest samobójstwo i próba samobójcza. Z czego może wynikać, jakie są symptomy, jakie zachowania przejawiają osoby, które chcą odebrać sobie życie.
Tylko ja podejmowałam w przeszłości próby samobójcze. Choć te lata temu w ramach buntu miały na celu zwrócenie na siebie uwagi. Tak naprawdę umrzeć chciałam tylko raz. Tylko raz zgasłam, poddałam się, przestałam walczyć. Tylko tamtego razu moje życie przestało mieć jakąkolwiek wartość. Stało się nie do zniesienia.
Na dzisiejszej sesji nie było kilku osób więc nie wiem jak reszta, ale nie mogłam dobitniej poczuć jak odstaję również od tej grupy. Byłam przekonana, że znajdę tam takich samych ludzi jak ja. Zwłaszcza dzisiaj, gdy znów pojawił się pęd i lęk przed tym, że mogę źle ocenić jakąś sytuację i podjąć złe decyzje.

Moja lekarka, a także terapeutka często podkreślały, że przy moich rozpoznaniach i ich objawach, to fantastyczne, że tak długo funkcjonuję bez hospitalizacji. Gdzie większość pacjentów w takich stanach spędza życie w szpitalu. Nie rozumiałam co w tym tak niezwykłego. Nadal nie rozumiem.

Dobrem, którego doświadczyłam na dzisiejszym spotkaniu było odczucie, że ci ludzie są mi przychylni i wykazują gotowość przyjęcia mnie do ich grona. I to było dla mnie rzeczywiście wartościowe. Na koniec sesji w podsuwaniu powiedziałam, że jestem przerażona sobą na tle grupy i raczej wolałabym tu nie wracać, W odpowiedzi dowiedziałam się, że większość osób miało podobne odczucia po pierwszej takiej sesji.

Terapeutka prowadząca grupę stwierdziła, że właściwie nie mam pojęcia na czym polega moja choroba. Jej zdaniem przede wszystkim muszę nauczyć się przewidywać, rozpoznawać i zapobiegać działaniom, które pociągają za sobą poważne konsekwencje.
Dostałam coś w rodzaju pracy domowej. Mam zacząć od prowadzenia dzienniczka snu. Dokładnie tego ile godzin przesypiam. Dbałość o odpowiednie wysypianie się jest jedną z ważniejszych rzeczy stabilizujących w ChAD. Informuje także o aktualnym stanie psychicznym.
Od niedzieli znów bardzo mało śpię.  Staję się coraz bardziej pobudzona, a jednocześnie tym pobudzeniem zmęczona.

Czego spodziewam się/spodziewałam po tej grupie? Miałam przede wszystkim nadzieję usłyszeć o tym, że jest ktoś, kto walczy z chorobą tak samo jak ja. Kto ją wypiera, odcina się od niej. Kto w stanach kryzysu chowa się w czterech ścianach, bez szukania wsparcia w przekonaniu, że najlepiej poradzi sobie sam.
Mam nadzieję, że na kolejnych sesjach dowiem się więcej. Niestety mam w tej chwili ogromną niezgodę do bycie wśród tych ludzi.

2 komentarze:

  1. czy ty w końcu czytałaś tę Arnhild?

    umiejętności z treningu poznawczo-behawioralnego są przydatne (faktycznie, warto nauczyć się pilnować kwestii spania, rozpoznawać objawy itd itp, to chyba w ogóle podstawa jakiegoś ogarnięcia tego bajzlu), ale nie oznacza to, że jest jakaś jedyna wizja zdrowia / choroby / człowieka / funkcjonowania z chorobą wśród ludzi, którą każdy musi zaakceptować. Wierzę, że zdrowia nie mierzy się ilością łykanych piguł i liczbą hospitalizacji, choć na pewno nie są to czynniki całkiem neutralne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam. Nie czytam niczego co związane ze mną, tj. borderline, bulimią i chad. Poza wyjątkami, gdy wrzucam coś z tych rzeczy na fb dla innych. Gdybym nie pisała tego bloga, nie prowadziła profili, grup, etc. jeszcze gorzej byłoby mi zaakceptować to wszystko. Tak przynajmniej dopuszczam taką świadomość. Czasem jestem tego bliżej, czasem dalej. Myślę, że ta grupa będzie jakoś pomocna. Może przestanę wierzgać kopytami i się w końcu uspokoję. Choć tak naprawdę jeszcze nie wiem czego chcę. Jestem ostatnio zbytnio zagubiona.

      Usuń