poniedziałek, 16 listopada 2015

Wdzięczność

Zaskoczył mnie dzisiejszy dzień. Owszem ledwie ściągnęłam się z łóżka, ale z niedoświadczanego w ostatnim okresie poczucia obowiązku poszło mi nawet nieźle.
Przyznam, że to, hmm... bardzo sensowna motywacja. Obowiązek, który jak sama nazwa wskazuje, jest ??? Ooobooowiąąazkoooowy! Tak jest!
Tak, mam (miałam) dzisiaj dobry dzień, naprawdę niezły. Stąd powód do żartów, ale również małej, dosłownie, maleńkiej autokrytyki.

No i słońce. Ono także dzisiaj zaskakująco współpracowało.

Zmieniając ten nieco obśmiewający ton, chcę powiedzieć, że tak koło późniejszego popołudnia, ku mojemu zaskoczeniu spłynęło na mnie coś w rodzaju odprężającego spokoju. Tak jakby po prostu.
Ale wiadomym jest, że moja psychika przerabiała wczoraj jakiś ciężki kawałek. Teraz tylko mogę zapisać sobie w pamięci, że ataki bulimiczne mogą być (bo nie wszystkie są) związane z oporowaniem jakiejś części mnie, która pręży się, burzy i wygina, byle służalczo podążać za wewnętrznym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. Ów nieprzerwanie nawołuje: Na przód! Koniecznie do jakiegoś brzegu!

A zatem dotarłam dzisiaj na nieco odległy, rzekłabym nawet, nieznany ląd, który zaskoczył mnie swoją łagodnością. To bardzo dziwne, wręcz niebywałe uczucie spokoju, troski i oparcia, ze strony czegoś niedookreślonego. Jestem temu czemuś ogromnie wdzięczna z te kilka łaskawych godzin.
Wydaje mi się, że jakieś wytyczone przez mojego Krytyka zadanie zostało poprawnie wykonane.
Coś musiało go zadowolić. Trudno mi powiedzieć co, ponieważ wczoraj byłam jednym wielkim zlaniem sprzecznych, bardzo silnych impulsów.

Obecnie czuję się umiarkowanie. To również wydaje się być O.K.

4 komentarze:

  1. bardzo miłe słowo.... umiarkowanie... tak lubie się czuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, umiarkowanie to chyba najlepsze co może się przytrafić.

      Usuń
  2. Tak.. Pamiętam. Pierwsze chwile spokoju. Odetchnięcie, prawda? Coś jak wtedy, kiedy po bólu, takim tępym bólu i niepewności przychodzi ulga. Można położyć głowę i na chwilę odpłynąć.
    Może to nie zadowolenie krytyka, tylko wreszcie zapomnienie o nim?
    Bądź sobie wdzięczna sobie. Tym częściom, których może nie znasz. Poza Krytykiem jest jeszcze Przyjaciel, pewnie on pomógł temu Dziecku. To wszystko jest w Tobie. Na wszystko masz szansę, tylko zauważ tę siłę. Niekoniecznie teraz. Po prostu bądź otwarta... Na siebie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dziękuję.
      Niestety mam bardzo rozwiniętą część krytyczną. Ona nie daje mi wolnego. Czy mam jakiegoś Przyjaciela? Tak, ale to część umieszczona na zewnątrz, np. w postaci lekarzy lub terapeutów, którzy są wobec mnie bardzo opiekuńczy.
      Wszystko co dobre pochodzi z zewnątrz. Trudno mi umiejscowić te części w sobie. Mam z tym bardzo poważny problem.

      Usuń