sobota, 2 kwietnia 2016

Weekend

Dzisiaj znów jest dużo gorzej. Oczywiście fakt, że to weekend, jest tu bardzo istotny.
Nie radzę sobie ze stresem. Nigdy dotąd moja praca nie wydawała mi się stresująca, choć wymagała sporo wysiłku. Odkąd moja głowa pochorowała się bardziej, co ma związek z ChAD-em, nie jestem już tak silna i wytrzymała. Emocje, które dotąd miały głównie aspekt psychologiczny, w jakiś sposób, co jest dla mnie nie do przyjęcia, przybierają postać chorobową i są o wiele trudniejsze do opanowania. Po grupie wsparcia, na którą chodzę, rozumiem, że aby zachować jakiś zdrowy osąd otaczającej mnie rzeczywistości, powinnam prowadzić w miarę higieniczny psychologicznie tryb życia. Niestety presja, którą na siebie wywieram, brak umiejętności zachowania jakiejś życiowej równowagi utrzymuje mnie, zwłaszcza w ostatnim czasie, w stanie odczuwania silnego lęku. Nie bardzo sobie z tym radzę. Zaczynam dochodzić do wniosku, że być może powinnam jednak wspierać się terapią indywidualną, która mogłaby mi pomóc radzić sobie ze sobą lepiej. Obchodzić się ze sobą lepiej. W szczególności oddzielać prawdę od fałszywych przekonań i interpretacji mojej psychiki.
Z ogromnym smutkiem i niezgodą, stwierdzam, że obecnie trudniej sobie radzę z oceną mojej rzeczywistości. Zwłaszcza przy tak długotrwałym stresie i przemęczeniu.

7 komentarzy:

  1. Widzę że też masz ciężkie wekendy.Cały tydzień zasuwania jak ołowiany żołnierzyk powoduje że w wekendowy czas przychodzi z powrotemz natężoną siłą wszystko to przed czym uciekam.Podziwiam Cię za umiejętność bycia w grupie.Dla mnie to coś nierealnego.Duszę się,już sama terapia indywidualna jest dla mnie nie lada wyzwaniem.Cud że jeszcze ją kontynuuję.Tak wogóle to dziękuję że JESTEŚ.. Nawet niewiesz jak pomaga takie spoglądanie w lustro.Dużo co dajesz pomaga inaczej spojrzeć na pewne sprawy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się cieszę, że tu jesteś :). Tak, weekendy są okropne. Nie wiedziałam, że tak będzie. Mój terapeuta widząc jak tragicznie znoszę wolne dni, zachęcał mnie do planowania weekendów. Dlatego na sesji przed weekendem omawialiśmy jak spędzę te dni. Dziki temu jakoś dawałam radę, ale tylko dlatego, że na wtorkowej sesji mogłam mu opowiedzieć ten mój weekend. Właściwie taki miało to dla mnie sens. Spędzić weekend tak, by mój terapeuta był ze mnie dumny. No ale cóż, dobre i to :) A jak się czujesz w grupie? Bo u mnie to też nic dobrego. Bardzo mnie dużo kosztuje emocjonalnie takie bycie w większej grupie osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz...ja raczej unikam tłumów.Poprostu nie potrafię w grupie usiedzieć w miejscu,zaczynam się dusić i odruchowo uciekam przed wpakowaniem mnie w tego typu sytuacje.Większa ilość osób mnie przeraża.Nawet pracę mam taką że nikt mi nad głową nie wisi-chyba że telefonicznie,a koleżanki i kolegów widzę przy rozliczeniu.Dla mnie to niesamowity komfort.Nic nie poradzę że nie kontroluję chęci ucieczki a taka budzi sie we mnie łącznie z poczuciem osamotnienia,poniekąd inności gdy już nie daj Boże się w takiej grupie znajdę

      Usuń
    2. W sumie to fajnie, że udało Ci się znaleźć taką pracę, w której możesz czuć się sobą i bezpiecznie. Jesteśmy bardzo różni. Ja bardzo sobie cenię introwertyków, a Ty chyba przede wszystkim jesteś introwertykiem? Ja jestem taka i taka. Pół na pół. Niemniej jednak bycie wśród ludzi, z którymi nie czuję się bezpiecznie, nie mam z nimi żadnych więzi, koszmarnie dużo mnie kosztuje. Wiele w tym mojej winy, ponieważ często sama, z jakiegoś lęku się nakręcam i staję się na tle grupy widoczna. Ciągle coś chcę powiedzieć, coś skomentować, tak jakbym próbowała wywalczyć uwagę i akceptację. To pewnie ma coś wspólnego z poczuciem osamotnienia, o którym piszesz. Takie dwie sprzeczności. Potrzeba ludzi i lęk przed nimi. Wcześniej tego nie dostrzegałam, ale teraz w tej grupie wsparcia wyłapuję to. I to obecnie jest moim celem. Zrozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego zachowuję się tak a nie inaczej. No i co się stanie, jeśli postaram się nie być widoczna. To sprawdzę na następnych zajęciach. Dzisiejsze zostały odwołane, ale akurat się cieszę, bo jestem bardzo zmęczona.

      Usuń
    3. zaskocyłaś mnie z tą introwersją.Nie wiedziałam że tak mnie interpretują.Ja raczej bym powiedziała że jestem mieszanką ekstrawersji i introwersji.Lubię być z przyjaciółmi,jestem otwarta i dość szybkon awiązuję kontakty.Jednocześnie muszę czuć kontrolę.No i według mnie to jestem 100 procentowym cholerykiem

      Usuń
    4. A widzisz, czyli nie tylko ukrywasz się przed światem, ale masz swój świat, a w nim swoich przyjaciół:) To już zupełnie co innego. Choć osoby introwertywne właśnie otwierają się i stają się swobodne w, nazwijmy to, bezpiecznym dla siebie środowisku. Ale też przeżywają silne emocje do zewnątrz. W sensie, gdy coś je wkurza to wybuchają w środku, na zewnątrz tego tak nie widać. Nie wiem jak To jest u Ciebie.

      Usuń
  3. Tak masz rację,ukrywam przed światem swój wewnętrzny świat.Od innych ludzi czerpię emocje trochę tak jak gąbka.Gdy nagromadzą się te złe to jestem jak bomba z zapalonym lontem w środku,i w sumie to tylko kwestia czasu kiedy wybuchnie niszcząc mnie od środka.ezpiecznego środowiska dla mnie nie ma.Zawsze muszę coś ukrywać,może dlatego najczęściej uciekam?

    OdpowiedzUsuń