wtorek, 30 lipca 2019

Pochawała smutku

Powoli czuję to, co czuć powinnam najbardziej w tej zaistniałej sytuacji odejścia G. Smutek. Walka o niego, o mnie w tej relacji, o moje lepsze samopoczucie, ciągłe stawianie siebie na nogi, by jakoś w tym wszystkim funkcjonować, chodzić do pracy, spotykać się z ludźmi, działać - to wszystko nieco przygasa. Czuję jak się zatrzymuję. Milknę i stopniowo staję się smutkiem.
G. mocno mnie zranił. Wielokrotnie. A mimo to lgnę do niego jak ćma do płomienia. Tęsknię. Zamieram i nasłuchuję. Wróci? Nie. Cisza. Nic więcej. Jest jednak w tym smutku coś miłego. Jakiś spokój. Dobrze, że przestaję walczyć. To bardzo dobrze. Nie płaczę. Ani jednej łzy. Może później. Może gdy już zostanę tu sama. Gdy G. zabierze swoje rzeczy i nic mi nie będzie przypominać o tym, że wróci.
Może zapłaczę jak nad Nokią i Czesiem, choć one dały mi mnóstwo szczęścia, mnóstwo ciepła, radości, beztroski, chroniły mnie, były blisko. Najbliżej. Były częścią mnie.

Czy można płakać po człowieku, który prawie każdego dnia mnie ranił? Po człowieku, który jest chory? Który wciągnął mnie w tę szaleńczą grę. W tę bolesną matnię, z której nie umiem się wydostać. A może powinnam zapłakać nad sobą? Że nie rozpoznałam tego wcześniej jak bardzo jest zaburzony. Jak mną szarpie, jak testuje moje granice, jak strąca mnie w tę mroczną przepaść, z której próbuję teraz jakoś się wydostać. A może płakać z bezradności? Jak dziecko. Że by się chciało a nie można. Chciało być spokojną przy nim. Bezpieczną. Spełnioną. A jest tylko ból, ból, ból.

Dlatego płyń we mnie mój smutku. Wzbieraj, wylewaj się mną. Bądź mi bliski Przyjacielu.
Zaopiekuj się mną. Otocz mnie łagodnością i spokojem. Zadumą nad tym co ważne. Pochwałą mądrości i tego co wzniosłe, co warte rozważania, dawania i przyjmowania. Pochyl się ze mną nad pięknem tego świata, wznieć we mnie miłość i dobroć. Nie zabieraj mnie życiu. Nie odcinaj. Nie każ mnie brakiem uczuć, nie czyń mnie posępną i zgorzkniałą. Pozwól mi być tą osobą, która zawsze jest blisko ludzi, blisko zwierząt, przyrody. To tyle i aż tyle, ile zostało mi na resztę dni mego życia.

9 komentarzy:

  1. "Serce ludzkie bywa czasem tak zgłodniałe, że rzuca się nawet na kamienie, nie czując ich martwoty i chłodu."

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nawet dobrze mi wychodzi, choć łzy wciąż nie płyną. Nie umiem płakać. :(

      Usuń
  3. Życzę Ci tego. By ten smutek, niczym kropla drążąca i kształtująca skałę, uformował Cię w niepowtarzalną rzeźbę, arcydzieło, którym jesteś.
    Życzę Ci, żebyś otoczyła siebie wszechogarniającą miłością, a każde z pojawiających się uczuć nieustannie prowadziło Cię do celu, do którego bez nich, sama, być może nigdy nie znalazła byś drogi.

    OdpowiedzUsuń