piątek, 1 listopada 2013

Kot w pustym mieszkaniu

 

***

Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć – tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

                       (Wisława Szymborska

4 komentarze:

  1. Ja się właśnie zastanawiam nad tym. Mam dwa koty. Będzie lepiej beze mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, damy radę. To tylko gorszy czas. Musimy tylko to przetrzymać.

      Usuń
    2. Kurcze, wiem. Juz mi lepiej. To była chwila i duże emocje, które przeminęly. Nie umiem jeszcze tego kontrolować. Może kiedyś mi się uda :) Pozdrawiam!

      Usuń
    3. U mnie jakoś jest tak, że trzyma mnie średnio dobę lub dwie. Mimo, że zdaję sobie sprawę z tego, że to zawsze mija, wcale nie pomaga mi to w przetrwaniu nawałnicy. Najgorsze jest to, że w tych momentach bardzo wierzę w prawdziwość i powagę zdarzenia czy sytuacji. Potem jednak okazuje się, że rzecz miała się zupełnie inaczej a nawet była kompletnie bez znaczenia.

      Usuń