czwartek, 19 czerwca 2014

Porządki

   Do trzeciej siedziałam z laptopem w łóżku, próbując się obudzić, odzyskać siły i ogólnie odnaleźć w tym jakże przedziwnym dniu, który okrutnie, choć w efekcie zbawiennie, ograniczył moje możliwości biegania po mieście, spotykania się i dzwonienia do ludzi, z którymi wciąż coś próbuję konsultować, ustalać i dogadywać. Po trzeciej podniosłam się i z zamiarem uruchomienia zmywarki sprzątnęłam przy okazji całe mieszkanie, a także (o zgrozo!) przemeblowałam pokój. Wstawiłam pranie, wyszorowałam moje białe trampki, napisałam do dwóch osób w sprawie pewnej oferty mojej przyjaciółki. Potem poprawiłam swoje cv po czym napisałam z propozycją współpracy do kilku osób. Zaczęłam też sporządzać listę pozostałych ludzi, których znam lub z którymi miałam styczność w trakcie swojej kariery zawodowo-życiowej. Postanowiłam ze względu na długi weekend skontaktować się z nimi w poniedziałek, zwłaszcza, że w najbliższe dni jestem wyjęta z życiorysu.
    We wtorek jestem umówiona z doradcą biznesowym. To już kolejna pani Małgorzata w moim życiu. Miałam okazję poznać tę panią na jednym ze szkoleń, w których uczestniczyłam w ostatnim czasie. Zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Koniecznie postanowiłam przedłużyć ten kontakt i zdobyć jeszcze więcej informacji potrzebnych do uszczegółowienia mojej koncepcji zawodowej.
   Teraz muszę jeszcze przygotować ubranie na najbliższe dni, ponieważ będę wychodziła bardzo wcześnie i wracała bardzo późno. Boję się tych dni. Gdybym nie obiecała pomóc szefowi, nie podjęłabym się tej pracy, mimo, że zarobię przecież jakieś pieniądze. Jestem zbyt zmęczona na taki maraton. Już wczorajszy dzień i dzisiejszy poranek pokazały jak kiepsko ze mną. Nie rozumiem tylko jakim cudem tak szybko się regeneruję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz