środa, 18 stycznia 2023

Koniec terapii?

Czuję, że mój czas pracy z panią J. dobiega końca. Tak jak z panem M., my też wykorzystałyśmy możliwości terapeutyczne. Pozostaje nam tylko wsparcie w sprawach bieżących. Wczoraj poruszyłam ten temat na sesji. 

Pani J. wspomniała, że od zawsze wiedziała, że jej rola jest przede wszystkim towarzysząca, ponieważ mam narzędzia i zasoby żeby móc pracować nad sobą głównie sama. Powiedziała, że była przekonana, że sobie poradzę z tym kryzysem. Nawet gdybym miała znaleźć się w szpitalu, wierzyła, że w efekcie pojawi się u mnie wzrost pokryzysowy. 

Ja zaś wspomniałam, że nie chciałam zwracać się do niej po pomoc w tamtym trudnym czasie również z tego powodu, iż mam świadomość tego, że moje prawdziwe życie i prawdziwe relacje dzieją się poza gabinetem terapeutycznym. I to od nich oczekiwałam interwencji i wsparcia. Bo tym co prawdziwie leczące w moim przypadku ale chyba w większości z nas jest szczera, bliska, akceptująca i pozbawiona lęku obecność, znaczących dla nas osób. 

Z różnych ale zrozumiałych powodów, te ważne dla mnie osoby mogły na tamten moment zareagować tylko tak. Jednak dzięki szczerej rozmowie ze wszystkimi już po całym zajściu, dowiedziałam się, że w tym złym dla mnie czasie były ze mną akceptującymi mój stan myślami. Mimo przerażenia, niepewności i złości jak zareagować, czy nawet tego, że jedyne co mogą mi ofiarować, to czas na przeczekanie tego sztormu. Przystanęły ale nie odeszły.

To dla mnie bardzo ważna informacja na przyszłość. 

Rozmowa o tym, co konkretnie każde z nas myślało, co czuło i jak trudna była to dla nas sytuacja, pozwoliła jeszcze bardziej zobaczyć się w tej pełnej barw palecie relacji. Ustaliliśmy jak zachowalibyśmy się w przyszłości, jeśli rozegra się podobny scenariusz. 

To dlatego relacje z mojego życia poza gabinetem są tak ważne. To na nich i z nimi chcę pracować. Czuję, że ja i osoby, które zaprosiłam do mojego życia, jesteśmy odpowiednio do tej pracy wyposażeni. Możemy wzajemnie uczyć się od siebie, robić postępy i wzmacniać naszą więź. 

A co z moją terapią? Na razie realizuję plan bezpiecznie i po najmniejszej linii oporu. Próbuję odnaleźć drogę do aktywizowania się zawodowo. Mimo, że wciąż pozostaję z myślą, że życie i świat nie są zbyt przyjaznym miejscem. Sensu nadal nie widać ale akceptacja dla tego stanu pozwala mi na większy spokój i w związku z tym mniejszy opór. 

Jeśli uda mi się kiedyś wrócić do pracy na tyle, żeby być w lepszej sytuacji finansowej, będę chciała skorzystać jeszcze z terapii schematu oraz innych metod, które pomogą mi kontynuować pracę z traumami.

Kluczem jest tzw. powtórne rodzicielstwo w postaci terapeuty, któremu będę mogła powierzyć siebie. 

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że w Twoim życiu są ci ludzie, że porozmawialiscie, wyjaśniliście. Cieszę się, że nie jesteś sama. Bardzo się o Ciebie bałam. Przytulam i pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń