niedziela, 20 listopada 2016

Chcę bo muszę

Weekend już się kończy, a ja czuję, że mogłabym tak dłużej. Jestem przemęczona. Teraz już rozumiem. Muszę tylko jakoś przeżyć trzy najbliższe weekendy i obiecuję sobie wolne.
Tyle ile się da. Liczę na jakieś dwa tygodnie.

Nie dziwię się, że nie daję rady zadbać o siebie. Gdybym mogła nie wychodziłabym z domu, nie myła się, nie sprzątała, piła kawę, paliła papierosy i opychała się słodyczami... ble.
Zarosłabym brudem, zdziczała, zbzikowała, aż któregoś dnia zabrała by mnie karetka. Do wariatkowa. Na stałe. Dlatego, może to dobrze, że mam jakiś instynkt samozachowawczy. To chyba już tak z rozpędu.
Gdzieś się ten proces zaczął dawno temu, najprawdopoodbniej w terapii. Od tej pory ciągle muszę dawać radę. Nawet gdy już bardzo mam dość to coś każe mi działać. Może dlatego tęsknię za szpitalem. Chciałabym zdjąć z siebie choć na chwilę odpowiedzialność.

Jezu... jak ja przeżyję te trzy najbliższe weekendy?
Boję się. Martwię. Tyle stresu, tyle wysiłku
Znów jestem tak cholernie przemęczona, ale muszę. A nawet chcę, bo i tak muszę.
Jakoś tak...

A potem święta. I wtedy będzie mój czas. Świętujący ludzi i ja, sama w domu,w swoich czterech ścianach, niewidzialna.
Tak. Taką myślą mogę się pocieszać.

Tylko trochę dziwnie to wygląda. Bo chyba będę jedyną sobie znaną agnostyczką, która nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia.

To akurat jest zabawne i smutne. Cała ta cholerna hipokryzja.

10 komentarzy:

  1. Straszna jest samotność, gdy w radiu lecą stare piękne kolędy, w oknach grają światła choinek, widać, jak ludzie się zbierają, i choć jest między nimi tyle fałszu, zapomina się o tym i czuje pustkę. Na szczęście ten dzień mija jak wszystkie inne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak, ale już przywykłam. Już od bardzo dawna nie obchodzę żadnych świąt. Ale pamiętam z dzieciństwa, że niektóre elementy były rzeczywiście przyjemne.

      Usuń
  2. Jako ateistka protestuję przeciw nazywaniu hipokryzja zaadoptowania choinki, bombki, karpia, makowca czy baranków, króliczków, malowanych jaj na rzecz laickich świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlatego, że osbiście po latach trwania w zupełnie innej religi, tego typu wydarzenia stanowią dla mnie raczej tylko wiedzę na temat różnych wyznań i wierzeń. Nie mam z nimi żadnych bliskich, znaczących powiązań, poza wspomnieniami z dzieciństwa. Może dlatego tak to widzę.

      Jedynie przez pryzmat jakichś opracowań historycznych,badań, którymi się ostatnio z ciekawością zaczytuję. Wiem, że byli i są tacy czy inni ludzie, którzy świętują to czy tamto.

      Nie mam pojęcia w co wierzyć i na tę chwilę nawet nie bardzo czuję, że coś chciałabym świętować. Owszem spotkania z rodziną, z przyjaciółmi, ale nie czuję w żaden sposób, że miałabym np. mieć choinkę w domu.

      Ale na przykład już takie halloween spodobało mi się jako dobra zabawa, a przecież korzenie tego święta sięgają zupełnie gdzie indziej. Być może ateiści uznali podobnie, jeśli chodzi o choinki, jajka itd. W tym wypadku ok. To zadna hipokryzja.

      Jestem w pewnym sensie czystą kartką póki co.


      Usuń
  3. Tak, żadna hipokryzja. Z ateistycznej perspektywy wszystko na tej ziemi jest przecież "ziemskie". Nawet religijne uniesienia. "Ziemska" jest też tęsknota za magia świat. Mam w sobie taka tesknotę. Żadna hipokryzja.
    To wbrew pozorom poważny temat na dłuższa dysertacje. I do tego temat dość mocno zaniedbany w kraju, w którym ludzie władzy mówia o konieczności deportacji ateistów. Nie, nie dajmy sobie wmówić że ateiści, którzy stawiaja w domu choinkę sa hipokrytami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo to z obecnej perspektwy bardzo trudno mi to zrozumieć, że nie znam ani jednego agnostyka, czy ateisty, którzy nie obchodzą świąt. W związku z czym czuję się zwyczajnie bardzo osamotniona i jeszcze bardziej na marginesie. Brakuje mi porozumienia w tej sferze z kimkolwiek.

      Nie bardzo jestem w temacie deportacji. Myślałam, że ktoś palnął coś i poszła fama w mediach. Poczytam.

      Usuń
  4. Usiluje Cie niesmialo namowic na nieco szersza perspektywe. :-)
    Rozne rzeczy ludzie potrafia palnac. Czasem z tych palnięć biora się pożary w historii. To też jest szersza perspektywa lecz na tyle dołujaca, że może lepiej w to nie wchodź, jeśli potrafisz nie zauważać. Póki co pozdrawiam Cię z końca świata, gdzie szukam chwilowego azylu od mojego braku umiejętności niezauważania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowczywaj.

      Zmarnowałam tak dużo życia na walkę przez widzenie za dużo, że obecnie jedyne o czym marzę to spędzić to życie egoistycznie i w skupieniu na sobie. Na pewno na etapie, na którym teraz jestem. Bardziej mnie martwią kończące się zasoby i globalne ocieplenie. To jeden z tematów, których nie traktuję egoistycznie. Naprawdę martwi mnie to jak bedą żyły kolejne pokolenia. Co do polityki, religii itd, Ok. Tak było i będzie. Nie zależy mi jakoś na tym by w tym kraju żyło mi się lepiej. Nie bardzo wiem, na co miałabym zwracać uwagę, po tak wielu latach "nieobecności". Nie potrafię jeszcze o tym tak myśleć, bo dopiero stanęłam na nogi i zauważam zupełnie coś innego. Choćby to, że mogę pójść do kosmetyczki i zrobić sobie pedicure, albo, że mogłam kupić sobie komodę do domu. Koty wreszcie zaprowadzić, wszystkie trzy, do weterynarza, na co nieodpowiedzialnie nigdy nie mogłam znaleźć pieniędzy. Poważnie, przeżywam to jak dziecko. I żyję jednocześnie z lękiem, że to stracę. Myślę też o tym, (egoistycznie również), że znów wróciłam do punktu wyjścia i nie mam pojęcia skąd do cholery wziął się ten świat. To jest dla mnie jedna z ważniejszych rzeczy, o których w ostatnim czasie myślę, bo chciałabym to życie przeżyć jakoś sensownie, teraz gdy umiem lepiej żyć. Naprawdę marna ze mnie patriotka, osobiście jak chcą to mogą mnie deportować. Tylko postawiona przed realnym dla mnie zagrożeniem jestem w stanie ostro reagować. Reszta z takiej mojej perspektywy to szum informacyjny, który zakłóca mi stawanie się sobą. Życie. Ja koniecznie chciałabym odzyskać stracony czas. Mam go tak niewiele. tak to czuję.

      Usuń
  5. Ależ ja wcale nie poruszałam tematu patriotyzmu. Raczej, podobnie jak Ty, patrzę globalnie. W tym cały problem że ludzie widza rzeczywistość przez egoistyczne lokalizmy, które czasem nazywaja patriotyzmem. I to, paradoksalnie, zaczyna być problemem globalnym.
    Ot, taka wieczorna dyskusja równoważnikami zdań...
    Dbaj o siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równoważniki są bardzo istotne. To prawda.
      Całusy :)

      Usuń