środa, 23 listopada 2016

Stoi na stacji lokomotywa...

Zatrzymałam się na chwilę. Troszkę się pochorowałam i mam kilka wolnych dni. Do soboty niestety, ale dobre i to.
Oczywiście, mam ogromne poczucie winy, że nie ma mnie w pracy i że w jakimś sensie nawaliłam. Jednak będę bardziej przydatna gdy będę w formie, a forma troszkę mi się skończyła. I to chyba jakiś czas temu, ale mój organizm dopiero teraz mi o tym przypomniał. Dobrze, że go mam :)

Dni mi się pomyliły i myślałam, że dzisiaj jest czwartek, a to dopiero środa. Tym bardziej się zdenerwowałam, że wzięłam wolne, bo to aż cztery dni!
Jakie to wszystko pokręcone. Przecież życie jest ważne jako całość, a nie tylko praca.

Pomyliłam też szefów i zamiast do L. napisałam dzisiaj sms, do mojego innego, byłego szefa.
Jest na mnie trochę zły, więc odpisał oschle i to troszkę mnie zmartwiło, ale rozumiem dlaczego.
Cóż, tak bywa. Pewnie kiedyś będę miała szansę to naprawić.

Zrezygnowałam z antydepresantów. Źle robię, bo odstawiłam od razu 60 mg fluoksetyny. Spodziewam się, że da mi ostro po łbie, ale niestety zaczęłam mieć okropne problemy ze zgagą po wzięciu leków, tak okropnie mnie piekło, że się wkurzyłam i odstawiłam.
Najwyżej jak będę zbyt chwiejna i impulsywna (jeśli naturalnie to zauważę) będę się pacyfikować ketrelem lub benzo. Muszę jednak zejść z fluoksetyny. I tak nie mam bulimicznych ataków, a jedynie nałóg objadania się słodyczami. Może wystarczy to jakoś kontrolować.
Zadzwonię do mojej lekarki, może jutro.

2 komentarze:

  1. Zadzwoń, odstawienie 60 to trochę jak skok z bungee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Dzisiaj nie było mojej lekarki, będę ją łapać jutro.

      Usuń